Coraz więcej z parapodatków dla budżetu i samorządów

Około 17,4 mld zł ściągnęło od nas państwo w formie różnych opłat i grzywien. Wywołuje to spore kontrowersje.

Publikacja: 15.07.2015 22:00

Za co płacimy

Foto: Rzeczpospolita

Opłata skarbowa – za posiadanie psa, za wydanie paszportu i tablic rejestracyjnych, za prawo jazdy, za zajęcie pasa drogowego, za pełnomocnictwo przy meldunku – takich danin, które Polacy płacą prawie na każdym kroku, można wymienić bez liku. I zwykle wywołują one oburzenie: Dlaczego mamy płacić za urzędowe czynności, skoro i tak finansujemy administrację publiczną poprzez podatki?

– Takie opłaty to nic innego jak swego rodzaju podatki, bo musimy płacić za coś, do czego państwo nas przymusza, np. do posiadania paszportu czy podejścia do egzaminu państwowego – komentuje Andrzej Sadowski, wiceprezydent Centrum im. A. Smitha. – Rząd i samorządy dodatkowo sobie nabijają kasę naszymi pieniędzmi.

Okazuję się, że są to nawet całkiem spore pieniądze. W 2014 r. – jak wynika z danych, które otrzymaliśmy z Ministerstwa Finansów – z różnych opłat, grzywien i mandatów państwo zebrało od firm i mieszkańców w sumie aż 17,4 mld zł. Stanowiło to 3,64 proc. wszystkich dochodów budżetu centralnego i budżetów lokalnych. W 2013 r. było to 14,6 mld zł i 3,15 proc. dochodów.

Wzrost wynika przede wszystkim ze zmian w tzw. podatku śmieciowym, czyli opłacie za gospodarowanie odpadami komunalnymi. Dopiero w zeszłym roku płaciliśmy go przez pełne 12 miesięcy, w 2013 r. – przez drugą połowę roku. Nic dziwnego więc, że wpływy z tego tytułu prawie się podwoiły – osiągając 4,6 mld zł.

Ale wyraźnie wzrosły też budżetowe dochody w szerokiej kategorii „opłaty różne", np. opłaty sądowe, egzaminy za znaki akcyzowe dla przedsiębiorstw poszły w górę o 7,5 proc., do 6,6 mld zł. Dochody z opłat za użytkowanie zwiększyły się o 6 proc., do 1,2 mld zł, a opłaty za koncesje i licencje aż o 55 proc. – do 590 mln zł.

– Można podejrzewać, że państwo będzie dążyło do maksymalizacji wpływów z tych tytułów, utrzymując jednocześnie, że nie zwiększa obciążeń podatkowych dla obywateli – uważa Sadowski. – Już mamy przecież zapowiedź bardziej restrykcyjnego podejścia, jeśli chodzi o mandaty dla kierowców, ale i kary nakładane na firmy.

Ale w 2014 r. wpływy z mandatów, kar i grzywien od osób fizycznych i przedsiębiorstw akurat spadły o 4,7 proc., do 1,58 mld zł.

– Na pewno przydałby się przegląd tych wszystkich parapodatków – podkreśla Mirosław Gronicki, były minister finansów w rządzie SLD. – Niektóre nie mają sensu, przykładowo część samorządów zrezygnowała z pobierania opłaty za posiadanie psów, bo koszty przewyższały korzyści – mówi Gronicki.

W 2014 r. z tego tytułu udało się zebrać 8 mln zł, rok wcześniej – 9 mln zł.

– Co do zasady finansowanie np. miejskiego wydziału ds. komunikacji z opłaty komunikacyjnej, czyli za różne czynności związane z rejestracją samochodu, ma sens – uważa Gronicki.

Wpływy z tej daniny to w sumie 853 mln zł.

Większą część dochodów z parapodatków zgarniają samorządy – ponad 60 proc. I co ciekawe, resort administracji przygotowuje się do przeglądu tych opłat.

– Wysokość ustalana jest na szczeblu centralnym i niewiele ma wspólnego z rzeczywistymi kosztami usług administracji samorządowej – mówi Agata Dąmbska z think tanku Forum OdNowa. – Czasami jest przeszacowana, czasami niedoszacowana. Nie ma powodu, by zajęcie pasa ruchu miało kosztować tyle samo w Warszawie i Lesznie.

26,1 mld zł deficytu

W pierwszym półroczu dochody budżetu państwa okazały się niższe od oczekiwanych o ok. 3,2 mld zł – wynika z danych resortu finansów. Problemem są wpływy z VAT, które były o 7,5 proc. niższe niż rok wcześniej. Mimo to na razie nikt nie wskazuje na konieczność nowelizacji budżetu, ponieważ do słabych dochodów dostosowują się też wydatki. Po czerwcu deficyt wyniósł 26,1 mld zł, czyli mniej więcej tyle, ile zakładał resort finansów. – Na koniec roku deficyt sięgnie 40 mld zł, ale to tylko o 6 mld zł mniej od planu. W 2014 r. było to o 18 mld zł mniej – komentuje Aleksandra Świątkowska z BOŚ Banku.

Opłata skarbowa – za posiadanie psa, za wydanie paszportu i tablic rejestracyjnych, za prawo jazdy, za zajęcie pasa drogowego, za pełnomocnictwo przy meldunku – takich danin, które Polacy płacą prawie na każdym kroku, można wymienić bez liku. I zwykle wywołują one oburzenie: Dlaczego mamy płacić za urzędowe czynności, skoro i tak finansujemy administrację publiczną poprzez podatki?

– Takie opłaty to nic innego jak swego rodzaju podatki, bo musimy płacić za coś, do czego państwo nas przymusza, np. do posiadania paszportu czy podejścia do egzaminu państwowego – komentuje Andrzej Sadowski, wiceprezydent Centrum im. A. Smitha. – Rząd i samorządy dodatkowo sobie nabijają kasę naszymi pieniędzmi.

Pozostało 83% artykułu
Budżet i podatki
Rok rządu: Andrzej Domański z oceną niejednoznaczną
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Budżet i podatki
Viktor Orbán grozi Komisji Europejskiej. Uwolnienie KPO, albo blokada budżetu UE
Budżet i podatki
Machina wojenna Putina pożera budżet Rosji
Budżet i podatki
Policjanci szykują wielki protest. „Żarty się skończyły”
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Budżet i podatki
Policjanci ogłosili protest. Przyczyną zbyt niska podwyżka w budżecie