Deweloperzy chcą przeczekać trudne czasy. Gotówka rządzi

Wysokie koszty finansowania dławią popyt klientów indywidualnych i instytucjonalnych. Budowniczowie mieszkań przechodzą w stan czuwania.

Publikacja: 16.11.2022 22:00

Deweloperzy chcą przeczekać trudne czasy. Gotówka rządzi

Foto: Adobe Stock

Z konferencji wynikowych giełdowych deweloperów przekaz płynie jasny: dopóki nie poprawi się dostępność kredytów, sprzedaż będzie na jałowych obrotach. Dziś wysokie koszty finansowania to problem nie tylko Kowalskich, ale i funduszy PRS (najem instytucjonalny mieszkań), które przy zakupach również posiłkują się długiem. Siłą rzeczy deweloperzy przechodzą w tryb czuwania – jak przetrwają ten czas, zależy od wielu czynników.

Siła w gotówce

– Mamy przed sobą na pewno trudny czas, wysoka inflacja będzie się utrzymywać, na poprawę popytu kredytowego trudno liczyć: Komisja Nadzoru Finansowego jest nieprzejednana, jeśli chodzi o apele o złagodzenie wymogów oceny zdolności kredytowej nawet dla pożyczek z okresowo stałą stopą – powiedział prezes Dom Development Jarosław Szanajca. – Rynek nabywców gotówkowych okazał się za to silny, stabilny i głęboki – i powinien dalej pomagać względnie spokojnie przetrwać czas aż do momentu, kiedy przyjdzie poprawa otoczenia. Za nami kolejny kwartał bez ran, strat i większych zagrożeń. Zobaczymy, co przyniosą kolejne – dodał.

Czytaj więcej

Minęła era mieszkań z „drugiej ręki”. Warto wziąć te koszty pod uwagę

Podczas gdy na szerokim rynku spadek sprzedaży mieszkań w ciągu trzech pierwszych kwartałów rok do roku sięgnął 50 proc., Grupa Dom Development zaliczyła 24-proc. korektę i utrzymania takiej tendencji – być lepszym od rynku – zarząd spodziewa się w najbliższej przyszłości.

„Gotówkowcy” odpowiadają za 75 proc. zakupów, a Dom Development specjalizuje się w mieszkaniach o wyższym standardzie: ponad połowa sprzedaży to lokale kosztujące co najmniej 600 tys. zł. Szanajca powiedział, że grupa nie stosuje nadzwyczajnych zachęt dla klientów, a już na pewno nie schematy płatności typu 10/90 (mały zadatek, reszta po odbiorze lokum), co prezes uznaje za ryzykowną taktykę.

Dom Development również planuje flirt z PRS, choć prezes Szanajca wiele razy zaznaczał, że oferta grupy nie do końca pasuje do rynku najmu. Spółka jednak niedawno zapowiedziała zamiar zbudowania dla funduszu około 400 lokali w Warszawie. – Nic więcej na razie nie możemy powiedzieć, rozmowy trwają i trudno przesądzić, czym się zakończą – skwitował Szanajca.

W środę z inwestorami spotkali się również menedżerowie Grupy Unibep. Prezes Leszek Gołąbiecki przyznał, że jeśli chodzi o generalne wykonawstwo, udział kontraktów od deweloperów jest wyraźnie niższy, ale nie jest tak, że rynek zamarł całkowicie. Grupa sama kontroluje spółkę deweloperską – Unidevelopment. W ciągu trzech kwartałów br. firma zanotowała 60-proc. spadek sprzedaży mieszkań. Prezes Unidevelopmentu Zbigniew Gościcki powiedział, że to efekt zmniejszenia dostępności kredytów dla Kowalskich, ale i fundusze PRS wyraźnie ograniczyły apetyt na zamawianie w Polsce lokali (choć sama spółka w IV kwartale pokaże taką transakcję).

W rezultacie Unidevelopment postanowił zaczekać na poprawę sytuacji obu grup klientów i na ustabilizowanie się cen budowy: firma odroczyła uruchomienie części inwestycji, co ma także dać możliwość dostosowania ich do nowych realiów, m.in. zmniejszyć powierzchnię mieszkań, by były dostępniejsze cenowo.

Poprawa w 2024 r.

Firma analityczna Spectis w najnowszym raporcie poświęconym 30 największym grupom deweloperskim w Polsce spodziewa się, że w tym roku sprzedaż mieszkań przez tę grupę skurczy się wobec wyśmienitego 2021 r. o 30 proc., do 30 tys., co jednak oznaczałoby tylko lekki spadek wobec wyników z lat 2018–2020 (31–32 tys. rocznie). Eksperci tłumaczą, że spadek sprzedaży to efekt wzrostu stóp procentowych i zmniejszenia dostępności kredytów – popyt jest, ale odroczony do czasu poprawy sytuacji makro. Transakcji przybędzie, jak inflacja zacznie spadać i dojdzie do pierwszych obniżek stóp procentowych, czego można się spodziewać dopiero w 2024 r.

Na razie firmy tną inwestycje, bo planowanie tych mieszkaniowych stało się dużo bardziej skomplikowane i ryzykowne z uwagi na trudne do przewidzenia perspektywy rynku, spadek dostępności finansowania oraz wysokie ceny materiałów budowlanych i energii. Tych kosztów nie można już wprost przekładać na ceny mieszkań.

Z konferencji wynikowych giełdowych deweloperów przekaz płynie jasny: dopóki nie poprawi się dostępność kredytów, sprzedaż będzie na jałowych obrotach. Dziś wysokie koszty finansowania to problem nie tylko Kowalskich, ale i funduszy PRS (najem instytucjonalny mieszkań), które przy zakupach również posiłkują się długiem. Siłą rzeczy deweloperzy przechodzą w tryb czuwania – jak przetrwają ten czas, zależy od wielu czynników.

Siła w gotówce

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał Partnera
Budownictwo dla Polski
Budownictwo
Deweloperzy znów budowali dużo mieszkań. Skąd ta zmiana?
Budownictwo
Hamowanie na rynku mieszkaniowym
Budownictwo
Rynek mieszkaniowy na zmniejszonych obrotach
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Budownictwo
Niepewność wokół programu „Na start”. Jak zareagowały kursy deweloperów?