Rząd chce ściągać startupy z zagranicy

Rusza program Poland Prize, który ma zachęcić młodych przedsiębiorców oraz wynalazców spoza UE do uruchomienia biznesu w Polsce. Przygotowano dla nich szybką ścieżkę wizową i 15 mln zł.

Aktualizacja: 08.02.2018 20:43 Publikacja: 08.02.2018 20:00

Rząd chce ściągać startupy z zagranicy

Foto: Adobe Stock

Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii (MPiT) oraz Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości (PARP) szykują magnes przyciągający zagraniczne firmy pracujące nad innowacyjnymi rozwiązaniami. Chcą nad Wisłę sprowadzać ciekawe pomysły biznesowe i talenty, m.in. z branż informatycznej, biotechnologicznej i fintech (innowacje w sektorze bankowym).

– Te sektory są polską specjalnością, więc można liczyć, że właśnie startupy o takim profilu będą szczególnie zainteresowane uruchomieniem działalności w naszym kraju – mówi Jadwiga Emilewicz, stojąca na czele resortu.

Ale program skierowany jest do różnych branż i rynków. Jak tłumaczy minister, w szczególności koncentrować ma się on na startupach spoza Unii Europejskiej, w tym m.in. z Europy Wschodniej. – W sposób naturalny pewnie najwięcej zgłoszeń będzie pochodzić zza naszej wschodniej granicy, ale jesteśmy otwarci na cały świat – zaznacza szefowa MPiT.

Szybka ścieżka wizowa

Pilotaż Poland Prize właśnie ruszył. Jak ma działać w praktyce? – Teraz wybierzemy trzech operatorów programu, którzy rozpoczną aktywne poszukiwania ciekawych projektów za granicą. Mają oni wyszukiwać startupy, którymi mogą zainteresować się rodzimi inwestorzy – fundusze venture capital czy przedsiębiorstwa – wyjaśnia Patrycja Klarecka, prezes PARP.

Ale żeby startupy przenosiły się do Polski, muszą tego jeszcze chcieć. Szefowa PARP twierdzi, że z tym nie będzie jednak problemu. – Polska to atrakcyjny rynek dla innowacyjnego biznesu – przekonuje.

Na naszym rynku jest sporo pieniędzy dla startupów, po które będą mogli sięgnąć również ci zagraniczni przedsiębiorcy. Poza tym Polska to kraj o dużym rynku wewnętrznym, z rozbudowaną infrastrukturą badawczą.

Patrycja Klarecka zastrzega przy tym, że wpuszczenie zagranicznych startupów na rodzimy rynek nie spowoduje, że zabraknie funduszy dla polskich młodych, innowacyjnych firm. – Z pewnością natomiast zwiększymy konkurencję, co pozytywnie wpłynie na nasz rynek startupów – dodaje.

W ramach pilotażu jeszcze w tym roku operatorzy Poland Prize zaproszą nad Wisłę 50 firm ze świata. W sumie PARP i MPiT spodziewają się, że trafi do nas ok. 150 innowatorów. Warunek? Będą musieli uruchomić w Polsce działalność gospodarczą. Na zachętę rząd gwarantuje im szybką ścieżkę w dostępie do karty pobytu, pomoc językową i prawną przy wszelkich formalnościach. Każdy taki zagraniczny startup będzie miał opiekuna.

Podobne szybkie ścieżki wizowe dla startupowców od lat funkcjonują jednak w wielu krajach UE (m.in. Hiszpanii, Francji, Irlandii, Litwie), ale też w takich zagłębiach innowacyjnych firm, jak Izrael, Chile, Kanada czy Singapur.

Poland Prize ma jednak jeszcze wymierny wabik. Firmy mogą liczyć na wsparcie swoich projektów kwotą do 200 tys. zł. W sumie na pilotaż programu przeznaczonych zostanie 15 mln zł. Minister nie obawia się, że firmy będą przyjeżdżać do Polski tylko po to, by uzyskać finansowanie, a potem wyjadą. – Startupy te muszą założyć działalność w Polsce, poza tym liczymy, że tu zainwestują w nie fundusze – tłumaczy Emilewicz.

Dlaczego aż tak MPiT oraz PARP zależy na ściągnięciu zza granicy młodych przedsiębiorców i wynalazców? – Firmy te będą płacić u nas podatki, co będzie benefitem dla polskiej gospodarki. Nade wszystko chcemy jednak, by Polska stała się celem startupów, ponieważ właśnie w wielokulturowych i wielonarodowych zespołach powstają najbardziej przełomowe pomysły – podkreśla Jadwiga Emilewicz.

Liczy też, że Poland Prize przyczyni się do tego, iż doczekamy się pierwszego rodzimego jednorożca (młoda, innowacyjna spółka wyceniana powyżej 1 mld dol.).

W czerwcu PARP ogłosi trzech operatorów programu. Jeszcze w II połowie roku w ramach Poland Prize pojawią się pierwsze zagraniczne startupy.

Polska hubem regionu

Polska ma ambicję, by stać się hubem startupowym dla całego naszego regionu Europy. Konkurencja jest spora, bo rynki niemiecki, skandynawski czy nawet litewski mają takie same plany.

Mimo to startupy ze świata już teraz coraz chętniej zaglądają do naszego kraju. Wystarczy wspomnieć m.in. o brytyjskim eve Sleep. Firma założona przez dwóch kuzynów mających polskie korzenie ma ambicję zrewolucjonizować rynek materacy. Ich pomysł wypalił, a eve Sleep trafiło na brytyjską giełdę papierów wartościowych (na AIM zostało wycenione na 140 mln funtów). Stojący za startupem Jan Bagniewski, który na Wyspy wprowadzał serwisy Groupon i Zalando, oraz Jan Bagniewski, związany wcześniej ze stacją TV Channel 4, zdecydowali jednak o budowie filii w Polsce. Uruchomili ją w 2016 r.

Na podobny ruch zdecydował się Droplr, który specjalizuje się systemach usprawniających komunikację wewnątrz firm. Z ich rozwiązań korzystają przedsiębiorcy na całym świecie. Startup przeniósł się z USA do Wrocławia, bo – jak tłumaczą w firmie – nasi specjaliści IT, a w szczególności programiści, mają dobrą opinię w Dolinie Krzemowej.

Podobnych innowatorów ze świata w Polsce będzie przybywać. A wraz z nimi zaczną się pojawiać zagraniczni inwestorzy. Sprzyjają temu takie inicjatywy jak Startup Hub Poland czy MIT Enterprise Forum Poland, które próbują ściągać tu innowatorów.

Maciej Sadowski, szef fundacji Startup Hub Poland, twierdzi, że inżynierowie ze Wschodu coraz częściej myślą o Polsce. – To dla nich bezpieczna jurysdykcja europejska, duże pieniądze, okno na zachodni świat i nieskorumpowany ekosystem inwestycyjno-startupowy – tłumaczy.

Opinia

Magdalena Beauchamp, Head of Advocacy & Operations, fundacja Startup Poland

To dobry program, który łączy model francuskiego French Tech Ticket oraz kanadyjskiego Startup visa. Polsce potrzebni są zagraniczni specjaliści, szybka ścieżka ich rekrutowania oraz zakładania przez nich firm, a do tego cywilizowane warunki ubiegania się o pozwolenie na pobyt. Już co piąty startup w naszym kraju zatrudnia obcokrajowców. Te firmy zarabiają szybciej i są odważniejsze w wychodzeniu na rynki zagraniczne. Budując międzynarodowe zespoły, startupy uczą się myśleć globalnie i zyskują komplementarne umiejętności.

Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii (MPiT) oraz Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości (PARP) szykują magnes przyciągający zagraniczne firmy pracujące nad innowacyjnymi rozwiązaniami. Chcą nad Wisłę sprowadzać ciekawe pomysły biznesowe i talenty, m.in. z branż informatycznej, biotechnologicznej i fintech (innowacje w sektorze bankowym).

– Te sektory są polską specjalnością, więc można liczyć, że właśnie startupy o takim profilu będą szczególnie zainteresowane uruchomieniem działalności w naszym kraju – mówi Jadwiga Emilewicz, stojąca na czele resortu.

Pozostało 91% artykułu
Biznes
Ministerstwo obrony wyda ponad 100 mln euro na modernizację samolotów transportowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
CD Projekt odsłania karty. Wiemy, o czym będzie czwarty „Wiedźmin”
Biznes
Jest porozumienie płacowe w Poczcie Polskiej. Pracownicy dostaną podwyżki
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Rok nowego rządu – sukcesy i porażki w ocenie biznesu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Umowa na polsko-koreańską fabrykę amunicji rakietowej do końca lipca