W stosunkach między obiema firmami doszło do napięcia od czasu aresztowania twórcy i szefa sojuszu Carlosa Ghosna, ale prezydent Francji, który udał się do Japonii na szczyt G20 w Osace uznał na spotkaniu z dziennikarzami, że sprawa Ghosna to incydent, który nie powinien mieć wpływu na sojusz. - W tej sytuacji nic nie uzasadnia zmiany krzyżowych udziałów, reguł zarządzania, a tym bardziej udziału skarbu państwa w kapitale Renaulta, co nie ma nic wspólnego z Nissanem - zacytował go Reuter.
Czytaj także: Pierwszy zgrzyt w sojuszu Renault-Nissan
Ta wypowiedź jest w wyraźnej sprzeczności z deklaracjami sprzed kilku tygodni ministra gospodarki i finansów Brunoa Le Maire, że skarb państwa mógłby zmniejszyć swój stan posiadania w Renaulcie, jeśli to pozwoliłoby wzmocnić sojusz z Nissanem.
Prezydent Francji zachęcał sojusz do utrzymania stabilności i do zwiększania synergii, bo uznał, że przyszłość zależy od zwiększonej integracji, aby obie firmy razem zajmowały pozycję lidera w pojazdach elektrycznych i autonomicznych. "Sukcesu sojuszu nie zapewnią ruchy kapitałowe, to nie w tym rzecz, ale są ludzie, którzy chcą uprawiać nierozważną politykę". Obecny układ (43,3 proc. Nissana w Renaulcie i 15 proc. Renaulta w Nissanie, bez prawa głosu) "jest wynikiem historii, nie będziemy teraz tego zmieniać, nie o to chodzi, nie to poprawi sytuację Nissana" - powiedział Macron.
Na spotkaniu z Francuzami mieszkającymi w Japonii prezydent powiedział, że sojusz Renault-Nissan "to klejnot przemysłu. Stworzyliśmy giganta, którego nie tylko musimy zachować, ale też rozwijać synergie i sojusze dla umacniania go wobec międzynarodowej konkurencji". Ta wypowiedź wskazywała na możliwość zarówno głębszej integracji sojuszu istniejącego od 20 lat, jak i na związki z innymi producentami.