Materiał powstał we współpracy ze Stowarzyszeniem „UroConti"
Działające w ich imieniu organizacje od lat zabiegają o refundację leku, który zwiększyłby szanse na pozbycie się uciążliwych objawów bez konieczności wykonywania inwazyjnych zabiegów.
Zespół pęcherza nadreaktywnego (ang. overactive bladder, OAB) to taki stan, w którym dochodzi do nagłego kurczu mięśnia wypieracza pęcherza moczowego, nawet wtedy, gdy nie jest on pełen, i pojawienia się gwałtownej potrzeby oddania moczu. Czasami uda się mocz utrzymać, zwłaszcza jeśli toaleta jest blisko, ale też zdarza się, że wbrew woli dochodzi do częściowego lub całkowitego opróżnienia pęcherza.
– W świadomości pacjentów pokutuje błędne przeświadczenie, że nietrzymanie moczu jest naturalnym następstwem starzenia się lub przebytych porodów, i nic z tym nie można zrobić – mówi dr n.med. Honorata Błaszczyk z Poradni Lekarzy Rodzinnych w Łodzi. – Naszym zadaniem jest uświadomienie pacjentom, że nadreaktywność pęcherza jest chorobą, którą można i trzeba leczyć – przekonuje.
Na temat OAB rzadko się mówi, tymczasem schorzenie to dosięga niemal 500 tys. osób w Polsce. Wśród nich aż trzy czwarte to kobiety. Jak przyznaje dr Błaszczyk, pacjenci rzadko zgłaszają się do gabinetu lekarskiego z problemem nadreaktywności pęcherza. Zwykle dopiero wtedy, gdy choroba wiąże się już z nietrzymaniem moczu i jest tak zaawansowana, że utrudnia normalne funkcjonowanie.