Pęcherz nadreaktywny: Chorzy czekają na refundację leku

Ta choroba włada naszym życiem, uniemożliwia normalne funkcjonowanie – przyznają pacjenci zmagający się z nadreaktywnością pęcherza moczowego.

Publikacja: 30.03.2020 16:00

Pęcherz nadreaktywny: Chorzy czekają na refundację leku

Foto: Shutterstock

Materiał powstał we współpracy ze Stowarzyszeniem „UroConti"

Działające w ich imieniu organizacje od lat zabiegają o refundację leku, który zwiększyłby szanse na pozbycie się uciążliwych objawów bez konieczności wykonywania inwazyjnych zabiegów.

Zespół pęcherza nadreaktywnego (ang. overactive bladder, OAB) to taki stan, w którym dochodzi do nagłego kurczu mięśnia wypieracza pęcherza moczowego, nawet wtedy, gdy nie jest on pełen, i pojawienia się gwałtownej potrzeby oddania moczu. Czasami uda się mocz utrzymać, zwłaszcza jeśli toaleta jest blisko, ale też zdarza się, że wbrew woli dochodzi do częściowego lub całkowitego opróżnienia pęcherza.

– W świadomości pacjentów pokutuje błędne przeświadczenie, że nietrzymanie moczu jest naturalnym następstwem starzenia się lub przebytych porodów, i nic z tym nie można zrobić – mówi dr n.med. Honorata Błaszczyk z Poradni Lekarzy Rodzinnych w Łodzi. – Naszym zadaniem jest uświadomienie pacjentom, że nadreaktywność pęcherza jest chorobą, którą można i trzeba leczyć – przekonuje.

Na temat OAB rzadko się mówi, tymczasem schorzenie to dosięga niemal 500 tys. osób w Polsce. Wśród nich aż trzy czwarte to kobiety. Jak przyznaje dr Błaszczyk, pacjenci rzadko zgłaszają się do gabinetu lekarskiego z problemem nadreaktywności pęcherza. Zwykle dopiero wtedy, gdy choroba wiąże się już z nietrzymaniem moczu i jest tak zaawansowana, że utrudnia normalne funkcjonowanie.

Nie wszystkie leki łatwo dostępne

Zgodnie z wytycznymi lekarskimi OAB należy leczyć w pierwszej kolejności za pomocą farmakoterapii. Na liście leków refundowanych znajdują się dwie substancje lecznicze: tolterodyna i solifenacyna. Obie należą do grupy leków antycholinergicznych, blokujących receptory muskarynowe. Na rynku jest też mirabegron, agonista receptorów ß

3

-adrenergicznych, który ma inny mechanizm działania. Niestety nie jest to lek refundowany.

Lekarze i pacjenci zwracają uwagę, że oba refundowane leki, które stosuje się w pierwszej linii leczenia, mają podobny mechanizm działania. Dlatego jeśli okazują się nieskuteczne, a często wywołują też skutki uboczne, to praktycznie nie ma już refundowanego leczenia farmakologicznego.

– Osoby chore na wysiłkowe nietrzymanie moczu mają wiele możliwości leczenia, natomiast w przypadku pęcherza nadreaktywnego stosuje się głównie tolterodynę i solifenacynę. W wielu przypadkach leki te nie zdają egzaminu. Pacjenci przestają je więc stosować i pozostają praktycznie bez jakiegokolwiek leczenia – mówi Anna Sarbak, prezes UroConti, stowarzyszenia zrzeszającego pacjentów z problemem nietrzymania moczu. W ramach stowarzyszenia dyżuruje na infolinii rzecznika praw pacjenta.

– To, co kobiety mówią o swoim życiu, nadaje się na osobny artykuł. To często młode osoby, które nie są w stanie normalnie funkcjonować. Nie mogą wyjść z domu bez zrobienia sobie mapy, na której zaznaczają dostępne toalety. Czują nieustanny stres, często rezygnują z pracy i życia towarzyskiego – opowiada Anna Sarbak.

– Duża grupa pacjentów rezygnuje z terapii lekami antycholinergicznymi ze względu na objawy uboczne – przyznaje dr n.med. Mariusz Blewniewski, urolog z Oddziału Urologii Ogólnej, Onkologicznej i Czynnościowej w Wojewódzkim Wielospecjalistycznym Centrum Onkologii i Traumatologii im. M.Kopernika w Łodzi.

– Wtedy można zaproponować lek o innym mechanizmie działania, czyli mirabegron, który w Polsce nie jest refundowany. On działa zupełnie inaczej niż leki antycholinergiczne, ale można go do nich dołączyć. To wzmacnia efekt terapeutyczny, bo leki działają na różne fazy działania pęcherza moczowego i się uzupełniają – tłumaczy lekarz.

Zwraca też uwagę, że mirabegron da się stosować u osób, które nie mogą być leczone preparatami antycholinergicznymi, np. u chorych na jaskrę.

– Na liście leków refundowanych w leczeniu OAB nic się nie zmieniło od 2011 roku. Są na niej tylko stare leki – ubolewa Anna Sarbak. W roku 2018 r. prezes Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji uznał, że objęcie mirabegronu refundacją jest zasadne.

– Pacjentki często nie decydują się na terapię mirabegronem ze względu na koszty, ponieważ nie stać je na takie leczenie. Żeby im pomóc, musimy przejść do zabiegu podania toksyny botulinowej, neuromodulacji nerwów krzyżowych lub zostać przy lekach antycholinergicznych. Rzadko zdarza się że pacjentki same decydują się na mirabegron, ponieważ jest on nierefundowany. Trzeba przy tym pamiętać, że takie leczenie stosuje się stale, a nie przez dwa, trzy miesiące. Po odstawieniu leków objawy wracają – przyznaje dr Blewniewski.

Co jeszcze można stosować

Poza farmakoterapią można zdecydować się na zabiegi toksyną botulinową.

– To już jest zabieg inwazyjny. Wkłuwamy się specjalną igłą przez cystoskop w ścianę pęcherza moczowego i podajemy w dwadzieścia miejsc po sto jednostek toksyny botulinowej. To neurotoksyna, która niszczy połączenia nerwowo-mięśniowe, co sprawia, że pęcherz nie reaguje skurczem przy braku wypełnienia – tłumaczy dr Blewniewski. Procedurę trzeba powtarzać, ponieważ efekt utrzymuje się od trzech do dziewięciu miesięcy.

Zamiast toksyny botulinowej można też zastosować zabieg neuromodulacji krzyżowej, który od kwietnia ubiegłego roku jest w katalogu refundowanych zabiegów urologicznych. Polega on na elektrostymulacji nerwów, które wychodzą z kości krzyżowej i unerwiają pęcherz moczowy. Najpierw stosuje się stymulator zewnętrzny, a jeżeli po dwóch tygodniach terapia przynosi efekt, to wszczepia się stymulator podskórny.

– Skuteczność neuromodulacji krzyżowej jest duża, ok.70?80 proc., ale to nie jest metoda dla wszystkich. W Polsce w tej chwili są tylko trzy oddziały, w których dostępne jest leczenie tą metodą. Procedura jest droga, koszt to w sumie 40 tys. Zł w pełni refundowany przez NFZ – wyjaśnia dr Blewniewski.

- Materiał powstał we współpracy ze Stowarzyszeniem „UroConti"

Materiał powstał we współpracy ze Stowarzyszeniem „UroConti"

Działające w ich imieniu organizacje od lat zabiegają o refundację leku, który zwiększyłby szanse na pozbycie się uciążliwych objawów bez konieczności wykonywania inwazyjnych zabiegów.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Biznes
Spółki muszą oszczędnie gospodarować wodą. Coraz większe problemy
Biznes
Spółka Rafała Brzoski idzie na miliard. InPost bliski rekordu
Biznes
Naprawa samolotu podczas lotu
Materiał partnera
Przed nami jubileusz 10 lat w Polsce
Materiał partnera
Cyfrowe wyzwania w edukacji