Dokładna wartość eksportu wyniosła w październiku 10,7 mld euro i był o 15,7 proc. wyższy niż w analogicznym miesiącu ubiegłego roku. - Wynik ten to w dużej mierze zasługa wyższej liczby dni roboczych i sezonowo wysokiej aktywności w handlu - komentuje ekonomistka BPH Maja Goettig. Tymczasem import wyniósł w październiku 11,3 mld euro i był o 17 proc. wyższy niż rok temu. To z kolei jest zasługą rosnącej konsumpcji i inwestycji. Popyt wewnętrzny jest tak silny, że coraz więcej towarów Polska musi sprowadzać zza granicy.

Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w ciągu pierwszych dziesięciu miesięcy 2007 r. wartość eksportu wyniosła 83 mld euro i była o 14,2 proc. wyższa niż w analogicznym okresie ubiegłego roku, zaś import sięgną 96,2 mld euro, co oznacza wzrost o 16,2 proc.

Mimo całkiem niezłych wyników eksporterów, wyraźnie widać rosnący deficyt Polski w handlu zagranicznym. W tym roku jest on niemal dwukrotnie wyższy niż w zeszłym. Wynika to faktu, że wzrost importu coraz bardziej przewyższa wzrost eksportu.

Dlatego też rośnie deficyt na rachunku bieżącym Polski. Pokazuje on, ile pieniędzy wpływa i wypływa z kraju z tytułu handlu zagranicznego (towarami i usługami), dochodów inwestorów zagranicznych oraz transferów międzynarodowych (np. przelewów od emigrantów). Jeżeli zbyt duża ilość gotówki wypływa z gospodarki, może być to dla niej niebezpieczne. Prowadzi bowiem do osłabienia waluty.

Ekonomiści uważają, że w tym roku deficyt ten przekroczy 4 proc. PKB, a w przyszłym roku będzie wyższy niż 5 proc. PKB. - Kiedyś taki poziom był już uznawany za niebezpieczny dla stabilności krajowej waluty - mówi ekonomista Coiiitibanku Piotr Kalisz. Jego zdaniem tym razem tak nie będzie, ponieważ duży popyt na złotego generują firmy inwestujące w Polsce. - Kilka lat temu deficyt na rachunku bieżącym był równoważony przez napływ kapitału spekulacyjnego. Taki kapitał zawsze może szybko się wycofać, sprzedawać walutę i doprowadzić do jej osłabienia. Teraz jednak deficyt na rachunku bieżącym jest finansowany napływem stabilnych inwestycji zagranicznych. Nie ma zagrożenia, że zaczną one wypływać z kraju - mówi ekonomista.