Droga do Rosji utknęła w szczerym polu

Polska i UE wydały na tę budowę 116 mln zł. Ale Rosjanie dopiero zaczynają wykopy

Aktualizacja: 21.12.2007 11:44 Publikacja: 21.12.2007 04:36

Droga do Rosji utknęła w szczerym polu

Foto: Rzeczpospolita

Adam od dziesięciu lat jeździ tirem do obwodu kaliningradzkiego. – Najgorzej jest przejechać przez Olsztyn. Miasto nie ma obwodnicy i musisz się pchać przez samo centrum. Dalej już jest lepiej. Problemy zaczynają się na granicy. Do Rosji jeszcze wjedziesz szybko. Ale stamtąd wyjechać to już makabra – opowiada. – Możesz stać nawet i trzy – cztery doby, zanim doczekasz się odprawy. Ale są sposoby, by przejechać szybciej.

Adam nie mówi jakie. Ale kilka tygodni temu „Rz” opisała nielegalny proceder, jaki trwa po rosyjskiej stronie. – Jedziesz szybciej, jak dasz łapówkę celnikom czy Straży Granicznej– opowiadali nam przemytnicy.

Od dziś Polska jest w strefie Schengen. – Na granicy z Rosją będę stał, jak stoję – mówi Adam.

Kilkadziesiąt kilometrów od Bezled jest nowoczesne przejście graniczne w Grzechotkach. Inwestycję zaplanował jeszcze rząd AWS. Ale budowa ruszyła w 2003 roku, za czasów SLD. Rok wcześniej podpisano umowę między Polską a Rosją o budowie nowoczesnego przejścia granicznego.

Planowano, że w Grzechotkach będzie główna odprawa tranzytowa do obwodu kaliningradzkiego. Dlaczego akurat tam? Grzechotki mają dobre połączenie z krajową drogą nr 7 Warszawa – Gdańsk. Łącznikiem jest berlinka. Tę drogę w latach 30. budował Hitler. Miała połączyć dawny Królewiec z Berlinem. Budowy nigdy nie ukończono.

Po 1945 r. część Prus Wschodnich została oddana Polsce. Przez cały PRL, a później nawet w latach 90., żadna ekipa rządowa nie znalazła pomysłu na wykorzystanie berlinki. A droga była praktycznie niezniszczona. Dopiero pod koniec rządów AWS zrodził się pomysł, by wykorzystać tę szosę na trasę tranzytową do Rosji.

– W 2003 roku rozpoczęły się pracę nad budową przejścia w Grzechotkach. W tym samym czasie zaczęto remontować berlinkę – opowiada Jerzy Szczepanik, dyrektor Wydziału Infrastruktury i Geodezji Urzędu Wojewódzkiego w Olsztynie.

Pieniądze na budowę przejścia pochodziły początkowo z budżetu państwa. – A po 2004 roku dostaliśmy też wsparcie z funduszy Schengen – mówi Szczepanik.

Budowa polsko-rosyjskiego przejścia granicznego w Grzechotkach pochłonęła 116 mln zł. Kolejne 26 mln zł zaplanowano na zakup sprzętu: komputerów, rentgenów itp.

Po polskiej stronie przejście ma 12 pasów odpraw.

– Sześć w stronę rosyjską i sześć powrotnych. W ciągu doby może tamtędy przejechać 6 tys. samochodów ciężarowych – mówi Szczepanik. Obiekt oddano do użytku w listopadzie 2006 roku. Ale do dziś w Grzechotkach nie odprawiono ani jednego samochodu. Dlaczego?

– Rosjanie nie zbudowali po swojej stronie przejścia. Nie ma tam nic – przyznaje Szczepanik.

Według naszych informacji Rosjanie nie mieli na inwestycję pieniędzy. Prace ruszyły dopiero w tym roku, kiedy Unia przekazała Federacji 100 mln rubli. – Myśmy też przyłożyli swoją cegiełkę. Przez ostatnie dwa lata, zamiast z Rosją rozmawiać, kłóciliśmy się – twierdzi nasz rozmówca z UW w Olsztynie.

Dwa tygodnie temu miało miejsce spotkanie grupy polsko-rosyjskiej. – Rosjanie zapewnili nas, że oddadzą przejście po swojej stronie w pierwszej połowie 2009 roku – mówi Szczepanik. Byliśmy w Grzechotkach kilka tygodni temu. Po polskiej stronie stoi okazały nowoczesny budynek.

Po rosyjskiej – w Mamonowie rozpoczęto dopiero roboty ziemne. Zrównano i ogrodzono teren, na którym mają powstać budynki odpraw celnych. – Przejście nie działa, ale my musimy na jego utrzymanie wydać rocznie milion zł – mówi „Rz” pracownik UW w Olsztynie. Szczepanik: – Tylko w okresie zimowym na ogrzanie budynku i opłacenie energii wydajemy 200 – 300 tys. zł.

Przejście to także niewykorzystane miejsca pracy. – W Grzechotkach planujemy zatrudnić 200 celników – mówi Ryszard Chudy, rzecznik Izby Celnej w Olsztynie.– Na razie nie prowadzimy jednak naboru. Zaczniemy to robić, jak będzie wiadomo, że przejście zostanie otwarte.

Oprócz celników na przejściu pracę znaleźliby funkcjonariusze Straży Granicznej, gastronomii i administracji.

Jednak dziś w Grzechotkach zamiast celników można spotkać jedynie kilku ochroniarzy. Pilnują, by nikt nie okradł budynku. – A ja muszę jeszcze dwa lata pchać się przez Olsztyn do Bezled. Szkoda gadać – kiwa głową Adam, kierowca tira.

Adam od dziesięciu lat jeździ tirem do obwodu kaliningradzkiego. – Najgorzej jest przejechać przez Olsztyn. Miasto nie ma obwodnicy i musisz się pchać przez samo centrum. Dalej już jest lepiej. Problemy zaczynają się na granicy. Do Rosji jeszcze wjedziesz szybko. Ale stamtąd wyjechać to już makabra – opowiada. – Możesz stać nawet i trzy – cztery doby, zanim doczekasz się odprawy. Ale są sposoby, by przejechać szybciej.

Adam nie mówi jakie. Ale kilka tygodni temu „Rz” opisała nielegalny proceder, jaki trwa po rosyjskiej stronie. – Jedziesz szybciej, jak dasz łapówkę celnikom czy Straży Granicznej– opowiadali nam przemytnicy.

Pozostało 85% artykułu
Biznes
Złote Spinacze 2024 rozdane! Kto dostał nagrody?
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Specjaliści IT znów w cenie – rynek pracy ożywia się
Biznes
Ministerstwo rozwoju nie chce już rozmawiać o Intelu
Biznes
Prezydencja w UE: Polska ma pomysł na energię
Materiał Promocyjny
Świąteczne prezenty, które doceniają pracowników – i które pracownicy docenią
Biznes
Muzeum Gazowni Warszawskiej – Wyjątkowe Miejsce na Twoje Wydarzenie Biznesowe