– Spółka na prostą zacznie wychodzić już w przyszłym roku, wtedy wynik finansowy powinien być powyżej zera – prognozuje Wojciech Balczun, prezes PKP Cargo.

Problemy mają wszyscy kolejowi przewoźnicy towarowi, a ten rynek przeżywa kryzys. W ostatnich latach rozwijał się w tempie 4,5 – 8 proc. rocznie, a w pierwszym kwartale tego roku tzw. praca przewozowa (mierzona liczbą tonokilometrów) wszystkich przewoźników spadła o 2,2 pkt proc. Eksperci zwracają uwagę, że zaczęły się już pojawiać oferty dumpingowe, które psują rynek. Przewoźnikom zależy jednak na tym, by ich wagony nie stały na bocznicach. Analitycy podkreślają, że kryzys może być długotrwały i nawet do 2020 roku rynek może rosnąć w tempie tylko ok. 1 proc. rocznie.

PKP Cargo, zgodnie z rządowymi planami, za dwa lata ma trafić na giełdę. – Jej strata na koniec tego roku w optymistycznej wersji wyniesie 200 mln zł – mówi Adrian Furgalski, dyrektor Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. Jego zdaniem w przyszłym roku strata może być jeszcze większa. – Przewozy spółki w 2009 roku mogą spać nawet o 10 proc. To może się skończyć nawet utratą płynności finansowej w połowie przyszłego roku. Na firmie mści się zaniedbanie restrukturyzacji w poprzednich latach – podsumowuje Adrian Furgalski.

Restrukturyzacja spółki zaczęła się w tym roku. Przede wszystkim zaczęto szukać oszczędności. – Nasze koszty to ok. 5 mld zł rocznie, przy czym na ok. 80 proc. z nich nie mamy wpływu. Do końca roku chcemy zaoszczędzić ok. 220 – 250 mln zł – wyjaśnia prezes Balczun. W ciągu kilku miesięcy do siostrzanych spółek, m.in. do PKP InterCity, przejdzie z Cargo (za lokomotywami) w sumie ok. 5 tys. pracowników. Zweryfikowany również został program naprawy i remontu taboru. Część maszyn będzie naprawiana przez spółki PKP Cargo. Zmniejszona zostanie również – z 42 obecnie – liczba oddziałów PKP Cargo. Państwowy przewoźnik będzie ratować się również podwyżkami stawek. Od 1 września o 15 proc. więcej będą kosztować przewozy krajowe. Bez zmian mają pozostać ceny przewozów międzynarodowych.