Firma J&S Energy, o czym pisała „Rz”, została ukarana przez Agencję Rezerw Materiałowych 462 mln zł za zbyt małe obowiązkowe zapasy paliwa. Spółka uważa, że niesłusznie. Już złożyła skargę do sądu administracyjnego. Teraz jej właściciel cypryjska Mercuria Energy Group Ltd. domaga się od Polski 700 mln dolarów odszkodowania za nałożenie kary na spółkę córkę. 1 sierpnia Polska otrzymała wezwanie na arbitraż.
– Roszczenia Mercurii są bezzasadne – to stanowisko Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa zostanie zaprezentowane sztokholmskiemu trybunałowi arbitrażowemu. Wczoraj strona polska przekazała mu odpowiedź. Jej szczegóły są objęte tajemnicą.
O żądaniu cypryjskiej Mercurii poinformowała wczorajsza „Gazeta Wyborcza”. Jak firma wyliczyła, że będzie się domagać 700 mln dolarów? Na tę kwotę składa się wysokość kary i rekompensata za naruszenie renomy firmy.
Spór toczy się przed trybunałem arbitrażowym w Sztokholmie, na co pozwala umowa w sprawie popierania i wzajemnej ochrony inwestycji, którą Polska zawarła z Cyprem na początku lat 90.
Jednak pod znakiem zapytania staje sama dopuszczalność arbitrażu. Eksperci wskazują, że aby sprawa mogła być rozpatrywana przed sądem arbitrażowym, musi być spełnionych kilka warunków. Po pierwsze jest to możliwe, gdy firma z innego kraju poczyniła w Polsce jakieś inwestycje, np. kupiła nieruchomość, akcje państwowej spółki, a teraz rząd chce ją tego pozbawić. Tymczasem J&S Energy to formalnie spółka polska, a nie cypryjska, w sprawie chodzi zaś o karę finansową, a nie o pozbawienie majątku.