Według wyliczeń ekspertów roczne wydobycie tego surowca, wynoszące 65 mln ton, można zwiększyć nawet o połowę. Wystarczy, że resort gospodarki da zielone światło dla eksploatacji tzw. pól legnickich, najprawdopodobniej największych na świecie (ich łączne zasoby szacuje się na 40 mld ton). Decyzja miała zapaść do końca tego roku, ale na razie się na nią nie zanosi.
Nie jest ona łatwa – m.in. dlatego, że w miejscu wydobycia zaplanowana została trasa ekspresowa. Poza tym uruchomienie nowej odkrywki (a potem budowa elektrowni o mocy 4 tys. MW) wiąże się z przesiedleniem ok. 1000 osób w ciągu ok. 20 lat. To równoznaczne z protestami – takimi jak te ekologów przeciw odkrywce Tomisławice, którą planuje kopalnia Konin (ekolodzy uważają, że zagrozi ona jezioru Gopło).
Teraz najwięcej węgla wydobywa KWB Bełchatów (ok. 37 mln ton rocznie), na drugim miejscu jest Turów (13 mln ton). Konin wydobywa ok. 10 mln ton, Adamów ok. 4 mln ton. Szansą, oprócz Legnicy i Tomisławic, jest pole Szczerców, którego zasoby szacowane są na 620 mln ton, i Złoczew z 485 mln ton.
Enea i kopalnia Konin powołały spółkę, która ma rozpoznać złoża w gminach Gubin i Brody (jeśli ich eksploatacja się opłaci, powstaną tam nowe kopalnia i elektrownia). Być może przedsięwzięciem zainteresowałby się Vattenfall, udziałowiec Enei, który podobną inwestycję zrealizował po drugiej stronie naszej granicy. W Niemczech wydobywa się 170 mln ton węgla brunatnego i budowane są nowe kopalnie, m.in. Garzweiler z wydobyciem 40 mln ton rocznie.