Prezes w samolocie to już standard

Kilkuosobowe maszyny zdobywają niebo. Mimo kryzysu firmy oferujące przeloty nie obawiają się o przyszłość

Publikacja: 06.01.2009 03:39

Dariusz Szpineta z firmy Aviation Asset Management, która ma bazę w podwarszawskich Babicach, wierzy

Dariusz Szpineta z firmy Aviation Asset Management, która ma bazę w podwarszawskich Babicach, wierzy, że kryzys nie osłabi entuzjazmu Polaków do latania. Na razie usługi przewozowe nadal zamawiają duże korporacje dla swych menedżerów podróżujących w interesach

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

W ubiegłym roku polskie lotniska obsłużyły 33 tys. startów i lądowań małych samolotów. Ruch określany w lotniczej terminologii jako General Aviation (GA) może w tym roku wzrosnąć o 10 proc.

Lotnicza firma Aviation Asset Management z bazą w podwarszawskich Babicach błyskawicznie sprzedała przewozy na cały styczeń i prognozuje, że nie będzie miała kłopotów ze zdobywaniem klientów w kolejnych miesiącach. – Grudniowa oferta poszła na pniu. Z naszych powietrznych taksówek w najbliższych tygodniach korzystać będą niemal wyłącznie prezesi oraz członkowie zarządów i rad nadzorczych trzech dużych giełdowych spółek – mówi Dariusz Szpineta, prezes spółki.

Ostrożniejszy w prognozach jest Krzysztof Maruszewski, prezes Airtaxi. – Rok 2008 był jednym z najlepszych w ciągu ostatniej dekady dla firm wynajmujących samoloty i śmigłowce w Polsce. Ten będzie z pewnością znacznie słabszy – uważa. Dodaje, że pierwsze oznaki wyhamowania widoczne były w październiku i listopadzie 2008 r. Nieco lepszy był grudzień. Pojawiły się wówczas zamówienia na loty np. do Marakeszu, Wilna i na Rodos. Złożyły je polskie firmy działające za granicą lub zagraniczne przedsiębiorstwa średniej wielkości wybierające się w najbliższych miesiącach na konferencje i imprezy integracyjne. – Część zamówień nie dojdzie do skutku. Odwołały je polskie spółki należące do międzynarodowych koncernów, którym centrala nakazała cięcie kosztów – wyjaśnia Maruszewski.

Generalnie jednak polscy prywatni przewoźnicy bagatelizują kryzysowe prognozy: korzystanie z samolotu to już nie fanaberia, ale konieczność w poważnych interesach. Warszawska firma JET Service, która posiada 6 małych odrzutowców, ma wypełniony kalendarz zleceń. Większość klientów JS to biznesmeni ze Wschodu. Loty na krótkich dystansach oferuje również Direct Fly.

[srodtytul]Oferta na miarę potrzeb[/srodtytul]

Prywatne czartery okazują się niezastąpione zwłaszcza w podróżach na Ukrainę, Litwę czy Białoruś. Z sieci regularnych połączeń wypadają coraz częściej więksi przewoźnicy, a terminy rejsów nie zawsze odpowiadają potrzebom ludzi biznesu. Czarter małego samolotu zaś kosztuje niewiele więcej niż bilet w klasie business.

Porty lotnicze z reguły niechętnie patrzą na małe samoloty. – Zajmują w powietrzu tyle samo miejsca co duży rejsowy samolot, tyle samo albo i dłużej podchodzą do lądowania, a wysiadają z niech dwie – trzy osoby, a nie 200 – 300 – wyjaśnia Cezary Orzech, rzecznik katowickiego portu lotniczego. Porty zarabiają na każdym obsłużonym przez siebie pasażerze. – Małe samoloty kupowane są na potęgę i nie ma gdzie ich hangarować, w Pyrzowicach już nie ma na nie miejsca – mówi Orzech.

W 2007 roku Katowice przyjęły prawie 2,7 tys. takich samolotów, to ponad 10 proc. wszystkich obsłużonych przez port. Katowice chcą małe samoloty przekierować do powstającego w centrum Katowic lotniska Muchowiec. Port ma być gotowy do 2011 roku.

W Gdańsku od pięciu lat lawinowo wzrasta liczba operacji GA zarówno krajowych, jak i zagranicznych. –W 2003 roku w Rębiechowie wylądowało w sumie 2968 małych samolotów – podaje Tomasz Kloskowski, wiceperezes gdańskiego portu. W 2007 roku liczba wszystkich operacji wzrosła do 4380. Wzrost w ciągu pierwszych siedmiu miesięcy wynosił 9 proc. rok do roku.Władze Okęcia liczą, że w przyszłości małe samoloty będą korzystać z lotniska w Modlinie. – Na razie jednak ich liczba nie zagraża przepustowości portu – mówi Jakub Mielniczuk, rzecznik Okęcia. W pierwszym półroczu 2008 r. warszawski port przyjął i odprawił w sumie ponad 4,8 tys. małych samolotów. O prawie tysiąc więcej niż w analogicznym okresie zeszłego roku. Jeżeli po podliczeniu danych z końca roku okaże się, że tendencja z I półrocza się utrzymała, Okęcie będzie mogło przyjąć około 10 tys. operacji GA.

[srodtytul]Z otwartymi ramionami[/srodtytul]

Właściciele małych samolotów chętnie witani są natomiast w Łodzi. W zeszłym roku ruch GA wzrósł tam o ok. 13 proc. – Zależy nam na tym ruchu i jego rozwoju – mówi Miłosz Wika, rzecznik łódzkiego Lublinka. – Przygotowaliśmy dziesięć działek do wydzierżawienia, na których właściciele samolotów budują hangary – dodaje. Poznańska Ławica również nie narzeka na nadmiar biznesmenów przylatujących do portu. W zeszłym roku przez lotnisko przewinęło się ponad 6 tys. operacji. O ok. 400 więcej niż w 2007 r.

W ubiegłym roku polskie lotniska obsłużyły 33 tys. startów i lądowań małych samolotów. Ruch określany w lotniczej terminologii jako General Aviation (GA) może w tym roku wzrosnąć o 10 proc.

Lotnicza firma Aviation Asset Management z bazą w podwarszawskich Babicach błyskawicznie sprzedała przewozy na cały styczeń i prognozuje, że nie będzie miała kłopotów ze zdobywaniem klientów w kolejnych miesiącach. – Grudniowa oferta poszła na pniu. Z naszych powietrznych taksówek w najbliższych tygodniach korzystać będą niemal wyłącznie prezesi oraz członkowie zarządów i rad nadzorczych trzech dużych giełdowych spółek – mówi Dariusz Szpineta, prezes spółki.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Biznes
Rekordowe wydatki Kremla na propagandę za granicą. Czy Polska jest od niej wolna?
Biznes
Polskie firmy nadrabiają dystans w cyfryzacji
Biznes
Rafako i Huta Częstochowa. Będą razem produkować dla wojska?
Materiał Promocyjny
Dlaczego Polacy boją się założenia firmy?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Biznes
Ogromna inwestycja Microsoftu w Europie. Koncern składa obietnicę
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne