Złomowisko starych samochodów El Saadani na Lichtenbergu w Berlinie pęka już od dawna w szwach. – Nie wiemy już, co robić z wrakami – mówi Paul, jeden z pracowników. Przyjmuje właśnie dziesięcioletniego golfa. Z wyglądu auto jest w doskonałym stanie, ale trzeba mu wymienić katalizator i tłumik. Koszt naprawy 700 euro. Po takiej inwestycji auto mogłoby kosztować do 4 tys. euro, ale właściciel chce się pozbyć samochodu za gwarantowane 2,5 tys. euro, bo zamierza kupić rocznego opla za 12,500. Takie sceny są na porządku dziennym, jak Niemcy długie i szerokie.
Rząd przeznaczył 5 mld euro na premie za złomowanie aut co najmniej dziewięcioletnich pod warunkiem kupna nowego lub rocznego. Na taką operację zdecydowało się już co najmniej 1,4 mln osób. Premii starczy jeszcze na dalsze sześćset tysięcy. – Zależy nam na ożywieniu popytu w tym roku, szczególnie trudnym dla przemysłu samochodowego – twierdzi rzecznik Ministerstwa Finansów. – Efekt premii dla całości gospodarki jest negatywny – twierdzi Horst Siebert z instytutu gospodarczego w Kilonii, przyrównując całą rządową akcję ratowania przemysłu samochodowego do prób pozbycia się plagi kobr przez kolonialne władze brytyjskie w Indiach. Wypłacały premie za zabite węże, nie zdając sobie sprawy z tego, że ludność zaczęła je hodować, kasując nagrody. Podobnie z samochodami.
Volkswagen czy Opla uruchomiły nawet w niektórych fabrykach dodatkowe zmiany, aby nadążyć za rosnącym popytem na samochody średniej klasy, najchętniej kupowane dzisiaj przez Niemców. – W przyszłym roku samochodów będzie nadmiar i sprzedaż gwałtowne spadnie – twierdzą ekonomiści. Rząd liczy jednak na ożywienie wtedy eksportu. Krytycy programu rządowego prezentują jednak i inne argumenty. Udowadniają, że kupując nowe auta, obywatele nie wydają pieniędzy na inne dobra jak meble czy sprzęt gospodarstwa domowego. W dodatku połowa kupowanych aut pochodzi z importu, co oznacza, że niemiecki budżet finansuje takie firmy jak Hyundai (wzrost sprzedaży o 149 proc), Suzuki (wzrost 110 proc) czy Fiat (101 proc.).
– W bilansie strat i zysków całej gospodarki premie za stare auta kosztować będą budżet co najmniej 2,6 mld – udowadnia Ulrich Blum, szef IWH, instytutu gospodarczego w Halle. Z ekspertyzy instytutu wynika jednoznacznie, że wywołany premiami dodatkowy popyt na nowe samochody nie jest wcale tak wielki, jak wynikałoby z danych statystycznych. Zdaniem Bluma bez premii spadek sprzedaży w Niemczech wyniósłby zaledwie 3 proc., a więc 100 tys. samochodów. Nawet gdyby przyjąć, że premie zachęciły pół miliona obywateli do nabycia nowych aut, to korzyść dla budżetu w postaci dodatkowych wpływów podatku VAT i innych opłat wyniesie 3 mld euro. Cały program kosztuje jednak 2 miliardy więcej.
[ramka]Fiat od fuzji do fuzji, czyli Opel na celowniku