– Te pieniądze w pewien sposób ratują naszą sytuację, ale nie rozwiązują wszystkich problemów – podkreśla Adrian Furgalski, dyrektor Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. – Pieniądze z EBI mogą zostać przeznaczone na konkretne inwestycje, a nie np. na wykup ziemi czy przygotowanie kolejnych inwestycji. Na to Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad wciąż nie ma pieniędzy – dodaje.
Rząd negocjuje teraz m.in. uruchomienie kredytów, z których sami rezygnowaliśmy dwa – trzy lata temu. Ich kwota to ok. 500 mln euro. Do tego dochodzą środki na nowe inwestycje.
Dzięki pożyczce uda się jednak na pewno zrealizować kilka kluczowych z punktu widzenia przygotowań do Euro 2012 inwestycji. Chodzi o budowę autostrady A2 z Łodzi do Warszawy i południową obwodnicę stolicy ułatwiającą dojazd do lotniska. Pieniądze z EBI pójdą też na budowę 50-kilometrowego odcinka autostrady A4 od granicy z Niemcami. – Pożyczka przynajmniej na jakiś czas pozwoli ustabilizować sytuację w GDDKiA – mówi Jerzy Polaczek, były minister infrastruktury.
Ustawa o Krajowym Funduszu Drogowym, do którego mają trafić pieniądze z EBI, ma wejść w życie w czerwcu. Dziś zajmą się nią senatorowie, następnie – może jeszcze w tym tygodniu – dokument trafi do Sejmu. – Po wejściu w życie ustawy będziemy mieć podstawę do podpisania umowy z EBI. Pieniądze bank wypłaca szybko – w ciągu dwóch tygodni powinny do nas trafić – mówi „Rz” wiceminister infrastruktury Patrycja Wolińska-Bartkiewicz.
Pożyczka z banku to niejedyne pozabudżetowe źródło, w którym rząd szuka pieniędzy na drogi. Równocześnie trwają przygotowania do emisji przez Bank Gospodarstwa Krajowego obligacji infrastrukturalnych o wartości 4 mld zł, które mają zasilić KFD. – Zainteresowanie inwestorów będzie zależało od ceny obligacji. Za prawdopodobny brak ich płynności inwestorzy będą chcieli dostać jakąś premię – mówi Ewa Radkowska, zarządzająca OFE ING.