W tym roku porty lotnicze w Europie obsłużą ok. 9 mln startów i lądowań. Za 20 lat ta liczba wzrośnie do 22,1 mln – wynika z szacunków Eurocontrolu, unijnej agencji zarządzającej ruchem na europejskim niebie. To oznacza, że co roku liczba operacji będzie w poszczególnych portach rosnąć średnio o 2,3 proc. – 3,5 proc., więc lotniska będą przyjmować o 1000 maszyn więcej. W Europie może odbywać się wówczas o 33 tys. lotów dziennie więcej niż obecnie.

Najwięcej operacji przybędzie w Niemczech, Francji, Anglii, Hiszpanii i Turcji. W Europie Środkowej, w tym w Polsce, średni wzrost liczby obsługiwanych operacji rocznie ma wynosić 6 – 7 proc. W Rosji ma być o ok. 2 pkt proc. większy.

Obsługa takiego ruchu będzie niemożliwa bez rozbudowy lotnisk. 138 portów lotniczych planuje do tego czasu zwiększyć swoją przepustowość w sumie o ok. 41 proc.

Obecnie plany zarządców portów lotniczych przewidują, że do 2030 roku powstanie pięć dużych nowych lotnisk, nowe pasy startowe otworzy 27 portów, w terminale pasażerskie i inną niezbędną infrastrukturę zainwestuje 79. Zaledwie 27 lotnisk deklaruje, że nie zamierza inwestować w ciągu 20 najbliższych lat. Część problemów uda się rozwiązać poprzez uruchomienie portów wspomagających (np. Modlin dla warszawskiego Okęcia) i wydłużenie działalności lotnisk na wczesne godziny poranne czy nocne.

W 2007 r. w Europie było jedno lotnisko, które miało powyżej 250 tys. startów i lądowań rocznie – port Charles’a de Gaulle’a w Paryżu. Za 20 lat będzie musiało ich być od 7 do 15.