Organizacja zrzeszająca 233 linie lotnicze uważa, że obecny system doprowadził do zbędnego zamknięcia przestrzeni powietrznej 17 maja i anulowania ponad 1000 lotów.
- Ten problem nie zniknie szybko. Obecny paneuropejski system decydowania o zamykaniu przestrzeni powietrznej nie funkcjonuje — stwierdził dyrektor generalny IATA, Giovanni Bisignani. — Bezpieczeństwo jest zawsze priorytetem numer jeden, ale musimy podjąć decyzje oparte na faktach, a nie na niepotwierdzonych modelach teoretycznych. Dotychczas używane modele były jednowymiarowe, więc niekoniecznie przydatne dla bezpieczeństwa. Rezultatem było niepotrzebne zamknięcie przestrzeni powietrznej — dodał.
Bisiganni przyjął z zadowoleniem sukces Francji w utrzymaniu otwartej przestrzeni powietrznej dzięki wykorzystaniu doświadczenia i wiedzy branży lotniczej w interpretowaniu danych o przemieszczaniu się chmury pyłu. Podobnie ocenił brytyjską decyzję o precyzyjniejszym ustalaniu progów tolerancji.
Największa na świecie organizacja przewoźników powietrznych zaapelowała o zbieranie więcej danych, o ulepszenie procesu decyzyjnego i o pilne opracowanie nowych procedur pozwalających na dokładniejsze ustalanie obszarów skażonych pyłem. Wtedy będzie możliwie lotów.
Dla poparcia swych argumentów IATA podała, że ponad 200 tys. lotów wykonano w Europie w potencjalnej obecności pyłu wulkanicznego i w ani jednym przypadku po sprawdzeniu silników nie stwierdzono znaczącej obecności pyłu.