Sklepy dalej naciągają swoich dostawców

Tak zmieniają warunki umów, aby bezprawnie pobierać opłaty dodatkowe

Publikacja: 19.05.2010 04:15

Sklepy dalej naciągają swoich dostawców

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Choć od dawna jest to nielegalne, to jednak sieci pobierają z tytułu opłat dodatkowych (za ułożenie towaru w lepszym miejscu, udział w promocjach czy druk gazetek) nawet do 30 proc. wartości zamówienia. Wiele firm odzyskuje w sądach te płatności, dlatego handlowcy tak zmieniają umowy z dostawcami, aby nie łamać prawa i dalej pobierać opłaty.

– Nikt mnie o tym nie informował, a do umowy wpisano paragraf, że wszelkie spory z nią związane będzie teraz rozpatrywał sąd polubowny przy PKPP Lewiatan. Od razu przekreśla to moje szanse na wygranie ewentualnej sprawy, ponieważ największe sieci są członkami tej organizacji – wyjaśnia jeden z dostawców Tesco.

– Zapisy dotyczące sądów arbitrażowych pojawiają się w umowach tylko wówczas, gdy obie strony akceptują takie właśnie rozwiązanie – odpowiada Michał Sikora, rzecznik Tesco Polska. To jednak niejedyny przykład takich zmian w umowach, aby uchronić sieć przed ewentualnymi roszczeniami. – Wielu dostawców sygnalizuje, że obecnie podpisywane umowy zawierają zmienione zapisy. Inaczej określane są opłaty marketingowe czy półkowe, aby wszystko przynajmniej teoretycznie było zgodne z prawem. Wprowadzane są też punkty o dobrowolnym zrzeczeniu się przez dostawcę wszelkich roszczeń – mówi Katarzyna Kleeberg, dyrektor ds. sprzedaży w firmie SAF. Aktualnie tylko ta firma chce odzyskać od sieci handlowych dla swoich klientów

ok. 30 mln zł z tytułu właśnie faktur na opłaty dodatkowe. – Głównie są to faktury od firm, które przez współpracę z sieciami zbankrutowały lub zupełnie zrezygnowały z pracy z nimi. Stali dostawcy boją się takiego kroku i dalej płacą – dodaje.

Firm wyspecjalizowanych w odzyskiwaniu tego typu należności także przybywa, choć zajmują się głównie umowami sprzed kilku lat. Nowe zawierają już zapisy to uniemożliwiające, a jeśli dostawca się na takie zmiany nie zgadza, sieć po prostu kończy z nim współpracę.

– Liczba opłat, które pobierają sieci handlowe, jest nadal olbrzymia. Nie płaci się wprost za obecność na półce czy wprowadzenie towarów do nowego sklepu, ale w umowach pojawiają się np. zapisy o opłatach logistycznych. Trudno określić, czego dotyczą, skoro sami dostarczamy towar do magazynów  – mówi „Rz” jeden z prezesów polskiej firmy spożywczej. Jak szacuje, przez ten zapis koszty współpracy z sieciami rosną dodatkowo o co najmniej 10 proc. 

– Chcąc współpracować z daną siecią, dostawcy muszą się godzić także na opłaty za działalność marketingową, np. za reklamy w gazetkach. Duże sieci zazwyczaj narzucają dostawcy harmonogram działań promocyjnych – mówi radca prawny Iwona Wójcik-Nikitiuk. Reprezentowała m.in. Mlekovitę w kilku sporach sądowych z siecią dyskontową Lidl. Za niewywiązanie się z narzuconego przez sieć harmonogramu na dostawcę nakładane są kary sięgające kilku procent obrotów generowanych w tej sieci.

Zdaniem Andrzeja Gantnera, dyrektora generalnego Polskiej Federacji Producentów Żywności, branża spożywcza od dawna postuluje wprowadzenie regulacji, dzięki którym producent sam by decydował, czy chce brać udział w działaniach promocyjnych prowadzonych przez sieci. Przykładem dla Polski mogą być Węgry, gdzie na początku tego roku weszła w życie ustawa o współpracy dostawców ze sklepami. Dopuszcza ona m.in. stosowanie opłat dodatkowych przez sieci. Określa jednak ich maksymalną wysokość. 

Według Andrzeja Gantnera konieczne byłoby także wprowadzenie przepisów dotyczących kontroli z urzędu, czy w umowach między producentami a sieciami znajdują się niedozwolone zapisy. Uprawnienia takie mogłaby mieć np. Inspekcja Handlowa, która znajduje się w strukturze UOKiK.

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autorów [mail=p.mazurkiewicz@rp.pl]p.mazurkiewicz@rp.pl[/mail]

[mail=b.drewnowska@rp.pl]b.drewnowska@rp.pl[/mail][/i]

Choć od dawna jest to nielegalne, to jednak sieci pobierają z tytułu opłat dodatkowych (za ułożenie towaru w lepszym miejscu, udział w promocjach czy druk gazetek) nawet do 30 proc. wartości zamówienia. Wiele firm odzyskuje w sądach te płatności, dlatego handlowcy tak zmieniają umowy z dostawcami, aby nie łamać prawa i dalej pobierać opłaty.

– Nikt mnie o tym nie informował, a do umowy wpisano paragraf, że wszelkie spory z nią związane będzie teraz rozpatrywał sąd polubowny przy PKPP Lewiatan. Od razu przekreśla to moje szanse na wygranie ewentualnej sprawy, ponieważ największe sieci są członkami tej organizacji – wyjaśnia jeden z dostawców Tesco.

Pozostało 82% artykułu
Biznes
Ministerstwo obrony wyda ponad 100 mln euro na modernizację samolotów transportowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
CD Projekt odsłania karty. Wiemy, o czym będzie czwarty „Wiedźmin”
Biznes
Jest porozumienie płacowe w Poczcie Polskiej. Pracownicy dostaną podwyżki
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Rok nowego rządu – sukcesy i porażki w ocenie biznesu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Umowa na polsko-koreańską fabrykę amunicji rakietowej do końca lipca