Drogie auta znikają z salonów

Mimo kryzysu w strefie euro produkcja luksusowych aut w Europie szybko rośnie. Mercedes i BMW zwiększają zatrudnienie. Z polskich salonów znikają samochody kosztujące kilkaset tysięcy złotych

Publikacja: 02.07.2010 03:05

Na polski rynek przeznaczono 45 sztuk mercedesów SLS AMG

Na polski rynek przeznaczono 45 sztuk mercedesów SLS AMG

Foto: Rzeczpospolita

Wczoraj z warszawskiego salonu Aston Martin wyjechał już 12. samochód tej superluksusowej brytyjskiej marki, jaki sprzedano od otwarcia placówki na początku marca. Za model Rapid w „bondowskim” kolorze grafitu, z białą skórą w środku i 6-litrowym silnikiem o mocy 477 KM klient zapłacił 1,1 mln zł. Importer – spółka AML Polska, chce sprzedawać rocznie 20 – 25 astonów. Szanse są duże, bo klientów z wypchanymi portfelami nie brakuje. – Jesteśmy zaskoczeni, że kupowane są auta znacznie droższe niż za oczekiwane 500 – 700 tys. zł – mówi dyrektor zarządzający AML Marcin Dąbrowski. Po trzech miesiącach działalności okazało się, że średnia cena wyjeżdżających z salonu pojazdów grubo przekracza milion.

W pierwszym półroczu 2010 roku popyt na luksus rośnie. Nabywców znalazło już pięć sztuk ferrari, gdy w tym samym czasie rok wcześniej sprzedano zaledwie jedną. Z salonu wyjechały trzy sztuki maserati, na które przed rokiem w ogóle nie było chętnych. W każdym przypadku mówimy o wydatku co najmniej kilkuset tysięcy złotych. A z 45 przeznaczonych w tym roku na polski rynek sztuk mercedesa SLS AMG za ponad 800 tys. zł (auta wybranego przez niemieckiego „Auto Bilda” na najpiękniejszy pojazd Europy) zostało do wzięcia jeszcze tylko osiem egzemplarzy.

[wyimek][srodtytul]990 tys. zł[/srodtytul] kosztowało średnio w ub. roku superluksusowe auto w Polsce [/wyimek]

W samym maju liczba rejestrowanych w Polsce mercedesów zwiększyła się w porównaniu z ubiegłym rokiem o 30,5 proc., audi o 26,8 proc., BMW o ponad 106 proc., a porsche nawet o 120 proc. Importer Land Rovera już w czerwcu zrealizował roczny plan sprzedaży.

Kto popatrzy na wyniki producentów luksusowych samochodów, nie może mieć wątpliwości: z tego segmentu aut kryzys już odjechał. W maju produkcja mercedesów klasy S była o ponad 40 proc. wyższa niż przed rokiem. Daimler, który jeszcze niedawno planował trzytygodniowy postój techniczny w fabrykach silników w Berlinie, Unterturkheim i Hamburgu, wynajął 700 studentów politechniki, żeby pomogli zwiększyć produkcję. Rzeczniczka koncernu Dominique Albrecht przyznała, że bez tego nie sposób byłoby sobie poradzić ze zwiększonym popytem. – Nasze niemieckie fabryki pracują pełnymi mocami, zaś ich wydajność wróciła do czasów sprzed kryzysu – dodała.

To samo się dzieje w BMW. Koncern już podczas marcowej konferencji podsumowującej wyniki 2009 roku zapowiadał, że w roku 2010 chce być wiodącym producentem w segmencie premium. – Plan zakłada kilkuprocentowy wzrost sprzedaży, tak aby przekroczyć liczbę 1,3 mln aut, które udało się sprzedać w 2009 roku – mówił prezes BMW Robert Reithofer. Dziś się okazuje, że może być znacznie lepiej. Producent właśnie poinformował, że przyjął na kontrakty czasowe 5 tysięcy nowych pracowników. Sprzedaż aut BMW w maju wzrosła o 11 procent, bo rynek doskonale przyjął nowe modele: Z4 oraz serię 5. Powodzeniem cieszy się także flagowa limuzyna z serii 7: jej produkcja wzrosła o jedną trzecią. A zarząd rozpoczął dyskusję ze związkami w sprawie wydłużenia godzin pracy.

15-procentowy wzrost sprzedaży odnotowało także Audi. Wiceprezes ds. finansowych Audi Axel Strotbek zapowiada, że tegoroczne wyniki finansowe będą „ponad średnią”. Najlepiej sprzedaje się luksusowa limuzyna A8 nowej generacji i sportowy R8. Ale na tym nie koniec: luksusowa marka ze stajni Volkswagena planuje wkrótce wprowadzenie na rynek kolejnych dwóch modeli: A7 Coupe i A6, dla których była zmuszona do dołożenia nowej zmiany w fabryce w Neckarsulm.

Według prezesa Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego Jakuba Farysia rynek drogich samochodów jest bardziej stabilny, bo takie auta zazwyczaj kupują firmy dla swoich szefów. A te po wielomiesięcznym poście właśnie ruszyły na zakupy.

Tymczasem jeszcze w ubiegłym roku ten segment rynku miał się fatalnie. Auta kupowali przede wszystkim ludzie mało zamożni, bo rządy prześcigały się w dopłacaniu do kupna aut niedrogich, niedużych i ekologicznych. Ian Robertson, który w BMW odpowiada za sprzedaż i marketing, zaśmiewał się podczas jesiennego salonu samochodowego we Frankfurcie, że jednak udało mu się sprzedać jednego rolls-royce’a z dopłatą za złomowanie.

– To prawda, ożywienie na rynku aut luksusowych przyszło znacznie szybciej, niż się tego spodziewaliśmy – przyznaje Colin Couchman w IHS Global Insight. W dodatku ten wzrost jest solidny, bo w momencie spadku sprzedaży firmy nie starały się oszczędzać. Przeciwnie: inwestowały w nowe produkty i szukały nowych rynków.

Wśród tych ostatnich kluczową rolę odgrywają teraz Chiny, gdzie popyt rośnie z miesiąca na miesiąc. Tylko w marcu Chińczycy kupili 1,7 mln aut, o ponad połowę więcej niż przed rokiem. I kupują coraz więcej aut luksusowych: trafia tam np. już co piąte produkowane audi. A na BMW z serii 5 trzeba teraz czekać trzy – cztery miesiące od zamówienia.

W Europie sprzedaż marek luksusowych się poprawia, choć wolniej. Według Europejskiego Zrzeszenia Producentów Samochodów ACEA w maju w UE łączna liczba rejestracji nowych aut zmniejszyła się o 9,3 proc. Ale marki premium miały się lepiej: w przypadku BMW rejestracje spadły zaledwie o 1,2 proc., Mercedesa o 2,3 proc., a rejestracje Audi o 2,3 proc. wzrosły. Jeszcze lepiej powodziło się Lexusowi, który w UE zwiększył sprzedaż o 21,7 proc., Land Rover o ponad jedną trzecią.

[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autorów [mail=d.walewska@rp.pl]d.walewska@rp.pl[/mail], [mail=a.wozniak@rp.pl]a.wozniak@rp.pl[/mail][/i]

Wczoraj z warszawskiego salonu Aston Martin wyjechał już 12. samochód tej superluksusowej brytyjskiej marki, jaki sprzedano od otwarcia placówki na początku marca. Za model Rapid w „bondowskim” kolorze grafitu, z białą skórą w środku i 6-litrowym silnikiem o mocy 477 KM klient zapłacił 1,1 mln zł. Importer – spółka AML Polska, chce sprzedawać rocznie 20 – 25 astonów. Szanse są duże, bo klientów z wypchanymi portfelami nie brakuje. – Jesteśmy zaskoczeni, że kupowane są auta znacznie droższe niż za oczekiwane 500 – 700 tys. zł – mówi dyrektor zarządzający AML Marcin Dąbrowski. Po trzech miesiącach działalności okazało się, że średnia cena wyjeżdżających z salonu pojazdów grubo przekracza milion.

Pozostało 87% artykułu
Biznes
Ministerstwo obrony wyda ponad 100 mln euro na modernizację samolotów transportowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
CD Projekt odsłania karty. Wiemy, o czym będzie czwarty „Wiedźmin”
Biznes
Jest porozumienie płacowe w Poczcie Polskiej. Pracownicy dostaną podwyżki
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Rok nowego rządu – sukcesy i porażki w ocenie biznesu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Umowa na polsko-koreańską fabrykę amunicji rakietowej do końca lipca