Bez udostępniania nowych złóż zasoby w pięciu kopalniach, przy wydobyciu na obecnym poziomie, wystarczą na 23 lata. Jednak przy uruchomieniu nowych złóż (m.in. w okolicach Legnicy) paliwa starczyłoby na kilkadziesiąt lat.

Za dziesięć lat kopalnie węgla brunatnego, z którego wytwarza się ok. 30 proc. energii elektrycznej w Polsce, mogłyby wydobywać 88,4 mln ton surowca. Zakładając, że moc elektrowni na to paliwo zwiększy się z ok. 9 do ok. 12,5 tys. MW, a produkcja energii w nich wzrośnie z 53 do 82,7 terawatogodzin rocznie, i tak większość surowca będzie trafiała na potrzeby energetyki. Jednak od 2020 r. z węgla brunatnego mogłyby być również produkowane paliwa płynne i gazowe. W okolicach Legnicy rozważana jest nie tylko budowa nowej kopalni odkrywkowej, ale też badania dotyczące zgazowania surowca.

Problemami jednak są protesty mieszkańców – sąsiadów nowych złóż – oraz unijny pakiet klimatyczny. Węgiel brunatny emituje najwięcej CO2 (101,2 kg na 1 GJ energii; dla porównania, węgiel kamienny 94,6 kg, ropa naftowa 74 kg). Jednak to ten surowiec jest najtańszy, nawet doliczając koszty emisji CO2. Z wyliczeń prof. Władysława Mielczarskiego z Politechniki Łódzkiej wynika, że 1 MWh energii z węgla brunatnego wraz z prawami do emisji CO2 (przy założeniu, że wyniosą one 30 euro za tonę) kosztowałaby 365 zł, z węgla kamiennego 375 zł, a z gazu 370 zł.