W poniedziałek, pierwszego dnia imprezy najwięksi rywale: Airbus i Boeing sprzedali 192 samoloty średniego i dalekiego zasięgu o łącznej wartości 23,3 mld dolarów. Były to kontrakty zadatkowane, a nie listy intencyjne, więc producentów powinny cieszyć tym bardziej. Największym pojedynczym kontraktem był zakup przez Emirates 30 maszyn B777 cenionych na 9,1 mld dolarów.
Najciekawszym jednak zjawiskiem pierwszego dnia były zakupy firm zajmujących się leasingiem samolotów. GECAS kupiła sto sztuk, 60 airbusów i 40 boeingów w cenie katalogowej 7,5 mld dolarów. Air Lease Corp zaczęła swe istnienie od zamówienia u Europejczyków 51 samolotów A320 za 4,4 mld dolarów.
Firmy leasingowe liczą nie tylko na zmianę tendencji w Europie Zachodniej i w USA, ale dostrzegają też szanse dobrych interesów na wschodzących rynkach — uważa niezależny analityk sektora lotnictwa John Strickland. — Duży popyt na samoloty istnieje nie tylko na Bliskim Wschodzie, ale także w niektórych krajach Azji, zwłaszcza w Chinach. Kupowanie samolotów teraz stworzy im silną pozycję, gdy za kilka lat gospodarka zacznie się rozkręcać.
Firmy leasingowe jako pierwsze uciekają z rynku, gdy biznes pogarsza się i jako pierwsze wracają na rynek, gdy następuje poprawa. Wiceszef firmy doradczej Teal z Wirginii, Richard Aboulafia podkreśla, że firmy leasingowe zwietrzyły rosnący popyt na samoloty, więc korzystają z tego.
Wynajmowanie samolotów daje z kolei liniom lotniczym większą elastyczność działania. Nie muszą wydawać (pożyczać) takich samych pieniędzy jak na kupno, a u, mowa wynajmu pozwoli im taniej pozbyć się zbędnych maszyn. — wyjaśnia J. Strickland.