Kontrakt na budowę elektrowni atomowej w Polsce, którego wartość szacuje się na 40 mld zł, ma zostać podpisany najpóźniej w 2013 r. Wtedy będzie wiadomo, kto dostarczy reaktor: francuski duet Arevy i EdF, Westinghouse czy GE Hitachi. Prace konstrukcyjne powinny ruszyć za pięć, sześć lat. Zdaniem ekspertów z branży budowlanej około połowy prac mogą wykonać krajowe firmy budowlane. Nieoficjalnie się mówi, że w program atomowy może zaangażować się łącznie nawet 300 krajowych przedsiębiorstw.
Aby móc prowadzić prace budowlane lub dostarczać podzespoły do elektrowni atomowej dla Polskiej Grupy Energetycznej (bo to ona zainwestuje w ten projekt), firmy będą musiały wykazać, że zdobyły międzynarodowe certyfikaty bezpieczeństwa. Wyścig o nie już ruszył, bo zdobycie takich dokumentów to długotrwały proces. – Jesteśmy zainteresowani budową elektrowni atomowej w Polsce, tym bardziej że realizowaliśmy już inwestycje w branży chemicznej i petrochemicznej, co nauczyło nas pracować przy trudnych projektach – mówi Paweł Szymaniak, rzecznik największego w branży budowlanej Polimeksu-Mostostalu. – Część naszych pracowników oraz niektóre zakłady posiadają już odpowiednie certyfikaty. Pracujemy nad uzyskaniem certyfikatów dla kolejnych – wyjaśnia.
O swój kawałek tortu walczyć zamierza również PBG. – Już od około roku przygotowujemy się do projektów atomowych. Robimy rozeznanie w świecie, nawiązaliśmy już współpracę z podmiotami, które mają doświadczenie w realizacji tego typu projektów. Jesteśmy przekonani, że zbudujemy odpowiednie konsorcjum, które będzie w stanie walczyć o to zlecenie – mówi Jacek Krzyżaniak, rzecznik prasowy PBG.
Zdaniem osób zbliżonych do projektu atomowego bez udziału największych polskich przedsiębiorstw budowlanych, ze względu na skalę zjawiska, po prostu się nie obejdzie. Duzi gracze mogliby wzmocnić swoją pozycję, współpracując ze sobą. – Zbudowanie tak dużego konsorcjum, które będzie w stanie skutecznie zrealizować tak skomplikowany projekt, jest jednak mało realne – mówi proszący o anonimowość przedstawiciel branży. – Potencjalne tarcia pomiędzy konsorcjantami będą bowiem znacznie większe, niż ma to miejsce w przypadku kontraktów drogowych czy autostradowych. O tym, jak wiele problemów wiąże się z realizacją tego typu projektów, najlepiej świadczy chociażby przykład elektrowni budowanej w Finlandii.
Chodzi o elektrownię jądrową w Olkiluoto. Jest ona budowana w technologii dostarczanej przez francuską Arevę (we współpracy z Siemensem). Projekt ma już trzyletnie opóźnienie, a koszty realizacji przekroczyły prognozowany poziom o ponad połowę. Jedną z przyczyn kłopotów jest utrudniona współpraca ze zbyt licznymi podwykonawcami.