Prywatyzacja spółek farmaceutycznych na razie idzie znacznie wolniej, niż zamierzał resort skarbu. Do całkowitego wyjścia państwowego akcjonariusza z sektora wciąż daleko. Pierwotnie zakładano, że uda się to w 2009 r., potem że w 2010 r. Ten drugi termin też jest nierealny.
Od stycznia 2008 r., kiedy Ministerstwo Skarbu zapowiedziało chęć sprzedaży farmaceutycznych aktywów, nabywcę znalazły jedna z trzech państwowych Polf – Polfa Pabianice (ich prywatyzację prowadzi Polski Holding Farmaceutyczny, własność Skarbu Państwa) i Cefarm Białystok. Państwo sprzedało też węgierskiej firmie Gedeon Richter mniejszościowy pakiet akcji Polfy Grodzisk, o który inwestor dopominał się od 2004 r.
Nie powiodły się pierwsze podejścia do sprzedaży Polfy Warszawa, Centrali Farmaceutycznej Cefarm i wytwórni szczepionek Biomed. Prywatyzacja Polfy Tarchomin dopiero rusza (inwestorzy mają składać oferty do 30 września). Skarb Państwa ma też wciąż 40 proc. udziałów w Cefarmie Rzeszów, którego większościowym właścicielem jest ACP Pharma.
– Prywatyzacja spółek farmaceutycznych trwa, jednak nie są to firmy łatwe do sprzedaży – przyznaje Maciej Wewiór, rzecznik resortu skarbu. – Często w grę wchodzą kwestie socjalne albo wycena nieruchomości. W przypadku CF Cefarm czy Biomedu pierwsze podejście do prywatyzacji ujawniło brak zainteresowania inwestorów. A gdy już się pojawią, też nie interesuje nas wyłącznie sprzedaż, ale taka prywatyzacja, która przyniesie tym firmom korzyści.
– Pierwszą barierą są oczekiwania cenowe właściciela – mówi Tomasz Jędorowicz, ekspert branży farmaceutycznej PricewaterhouseCoopers. – Szkoda, że nie sprywatyzowano spółek w okresie koniunktury gospodarczej, kiedy można było liczyć na wyższą cenę. Druga bariera to stan przygotowania podmiotów do sprzedaży. Inwestor musi mieć jasność, w co inwestuje, co jest dla niego ryzykiem, a co korzyścią. Inne istotne kwestie to spójna wizja prywatyzacji i kwestie społeczne, czyli oczekiwania załogi w zakresie zabezpieczeń na przyszłość.