Podczas XX Forum Ekonomicznego w Krynicy w ramach panelu „Wpływ kryzysu finansowego i gospodarczego na kondycję i rozszerzenie strefy euro” Richter stwierdził, że w obecnej sytuacji wejście do unii walutowej obniży konkurencyjność polskiej gospodarki. - W obecnej sytuacji dobrze mieć ruchomy kurs wymiany – zapewnił ekonomista.

Akces do strefy euro i tak zresztą nie jest możliwy, bo z ośmiu krajów, które jeszcze w niej nie są, tylko Estonia spełnia kryteria z Maastricht. – W mojej opinii konieczne byłoby stworzenie nowego systemu w ramach unii walutowej, która rozwiąże kwestię nierównowagi fiskalnej w ramach systemu. Wiele krajów, które dziś posługują się euro nie spełnia i długo nie spełni wymaganych kryteriów.

Zdaniem Johna Gillinghama z Uniwersytetu Missouri z USA sprawa wcale nie jest taka prosta. – Europa bardzo spowalnia, a Ameryka nie bardzo jej jest w stanie pomóc – wyjaśnił profesor. – Sama musi się uporać z własnymi problemami. W tej sytuacji – jak zapewnił ekonomista nie tylko rozszerzenie strefy euro, ale też całej unii chociażby o Turcję, stoi pod dużym znakiem zapytania.

Poparł go Brytyjczyk, Keith Boyfield z Instytutu Adama Smitha z Wielkiej Brytanii, która odmówiła przyjęcia wspólnej waluty – mimo iż jest w Unii Europejskiej. – Problem z euro polega na tym, że wszystkie kraje, które się tam znalazły nie zrezygnowały z własnych gniazdek i nie są w stanie zdobyć się na taki krok – wyjaśnił naukowiec. Podkreślił, że Niemcy często używają terminu solidarność, tyle tylko, że tej solidarności w UE nie widać. – Myślę, że w krótkiej, bądź dłuższej perspektywie da się zauważyć proces odchodzenia od euro – stwierdził Boyfield.

Taki pesymizm spotkał się jednak ze stanowczym sprzeciwem Irlandczyka Marca Colemana redaktora ekonomicznego Newstalk 106. – Nacisk Unii powinien raczej zostać położony na zmianę paktu stabilizacji i rozwoju, aby umożliwić równomierny rozwój wszystkich członków wspólnoty, zwłaszcza tych z Europy Środkowo – Wschodniej – wyjaśnił. Poparł go Richter: - Nie sądzę, aby jakikolwiek kraj chciał się wycofać z unii walutowej. Gdyby którykolwiek się na to zdobył, rynki finansowe nie dałyby im ani grosza, podkreślił ekonomista BŚ.