Po zażartych kłótniach rządu z opozycją francuskie Zgromadzenie Narodowe przyjęło wczoraj rządowy projekt zmian systemu emerytalnego. Najważniejsze postanowienie dotyczy podwyższenia minimalnego wieku emerytalnego do roku 2018 z dzisiejszych 60 do 62 lat.
Ostatecznie zmiany zatwierdzono stosunkiem głosów 329 do 233, po dyskusjach trwających łącznie 62 godziny.
Sama debata trwała prawie całą noc z wtorku na środę i potem jeszcze w środowe popołudnie. Socjalistyczna opozycja za wszelką cenę starała się uniemożliwić albo chociaż przesunąć głosowanie. Kiedy przewodniczący zgromadzenia Bernard Accoyer wstrzymał dyskusję, socjaliści domagali się jego dymisji.
Obniżenie wieku emerytalnego w latach 80. francuska lewica wymienia jako jedno z największych osiągnięć w dziedzinie polityki społecznej. Wczoraj, kiedy wynik głosowania nie pozostawił już żadnych wątpliwości, że na pełną emeryturę będzie trzeba pracować dłużej, Jean-Marc Ayrault, przewodniczący socjalistycznej frakcji w parlamencie, powiedział: – Nasza Republika jest dziś w łachmanach. Przeciwne reformie są francuskie związki zawodowe i generalnie (według badań opinii publicznej) większość Francuzów. Swoje niezadowolenie demonstrowali wczoraj na placu Zgody w centrum Paryża. Dzień ogólnonarodowego protestu został już zapowiedziany na 23 września, kiedy ustawa, która ma wejść w życie od października, zostanie bez wątpienia zatwierdzona w Senacie.
Trzeba się więc liczyć z tym, że w przyszły czwartek nie będzie we Francji normalnie funkcjonował transport, zamknięte zostaną szkoły, lotniska zaś obsłużą śladową liczbę samolotów. Tak było 7 września, kiedy związki zorganizowały dzień protestu przeciw planowanej reformie.