Prezydent Sarkozy sprawnie wjechał na targi, bo tym razem przed główną bramą i wejściem na salon nie było protestujących przeciw zwolnieniom w fabrykach. Wszyscy mają zatrudnienie i bez szemrania produkują samochody. Biznes się kręci. Renault i Peugeot/Citröen zwróciły już jedną trzecią państwowej pożyczki udzielonej przez Paryż na ratowanie zagrożonych koncernów. Renault i Nissan przygotowują się do wprowadzenia do sprzedaży elektrycznych samochodów – kompaktowych modeli przeznaczonych do ładowania z gniazdka. Jedynie w Danii i Izraelu samochody będą miały wymieniane akumulatory – sieć rozbudowywana jest przez firmę Better Place z błogosławieństwem obu rządów. Świat przygląda się, co z tego wyniknie – wielki sukces czy plajta?
Na wszelki wypadek, gdyby elektryczne auta okazały się sukcesem, Peugeot podpisał porozumienie z Mitsubishi i od 2011 r. rozpocznie sprzedaż swojej wersji japońskiego pojazdu iMiev nazwanego iOn. Mały, czteromiejscowy samochód można ładować z sieci 220 wolt. Podczas salonu Mitsubishi oferowało przejażdżki. Auto jest ciasnawe – na szerokość przypomina budkę telefoniczną. Bagażnik ma jak Fiat Panda. Jest tylko cichsze – elektryczny silnik nie hałasuje, a przy niewielkich prędkościach opony toczą się bezgłośnie. Elektryczność trafia także do modeli luksusowych. Nowy kompaktowy Lexus oferowany jest w wersji hybrydowej – to kolejna odmiana zespołu napędowego Priusa. Toyota (właściciel Lexusa) jest jedynym koncernem, który zarabia na produkcji hybrydowych modeli, chociaż jak przyznają sami Japończycy, zyski są mniejsze niż z samochodów napędzanych klasycznymi silnikami.
Nawet Jaguar przygotował hybrydowy samochód. Zrobił to najbardziej fikuśnie, jak tylko mógł – koncepcyjny dwuosobowy C-X75 jest napędzany elektrycznie z litowo-jonowych akumulatorów, które są ładowane przez dwie małe turbiny o mocy po 70 kW i wirują ze stałą prędkością 80 tys. obr./min. Prąd płynie do czterech silników elektrycznych, po jednym na koło, o łącznej mocy 780 KM. Jaguar dumnie podaje, że samochód osiąga 330 km/h i od 0 do 100 km/h rozpędza się w 3,4 sekundy.
W porównaniu z przyszłościowym Jaguarem odchudzone do 990 kg Lamborghini Sesto Elemento z klasycznym spalinowym silnikiem wygląda niemal staroświecko. Z jednym wyjątkiem – wykonanej z włókien węglowych karoserii. Właśnie dzięki niej auto waży tylko 990 kg. Napędzane jest 10-cylindrowym silnikiem o mocy 562 KM. Bazowa jednostka jest produkowana przez Audi, do którego należy włoska marka. Technologia została przygotowana wspólnie przez Włochów oraz Niemców i zostanie wykorzystana w nadchodzącym bolidzie z silnikiem V-12.
Koncepcyjny Seat Ibe z nadwoziem 2+2 należał do najładniejszych aut salonu. Oczywiście również napędzany jest elektrycznym silnikiem (o mocy 102 KM). Zapewne układ napędowy nie wejdzie do produkcji, natomiast nadwozie prawdopodobnie tak – Ibe ma wymiary przyszłej Ibizy (z wyjątkiem wysokości – liczy tylko 123 cm) i jeżeli technolodzy (jak również księgowi) zbyt dużo nie zepsują, rezygnując z ładnych rozwiązań na rzecz tańszych, dealerzy Seata będą mieli przebój.