Wprawdzie oficjalny komunikat po konferencji ministrów ds ropy OPEC, którzy dzisiaj spotykają się w Quito, stolicy Ekwadoru zostanie wydany dopiero o 23 czasu warszawskiego, to już wiadomo, co się w nim znajdzie. Wydobycie w krajach OPEC nie zostanie zwiększone, czyli wyniesie tyle, ile w grudniu 2008, kiedy świat był pogrążony w kryzysie finansowym. Potwierdził to najmocniejszy człowiek kartelu, saudyjski minister ds ropy Ali al-Naimi. Póki mówili to ministrowie z Iranu, Angoli i Ekwadoru, rynek się nie przejmował. Ale jeśli i al-Naimi jest tego zdania, znaczy, że tak będzie.
Saudyjski minister pytany przez dziennikarzy w Quito o prawdopodobne ceny odpowiedział: Czemu tak niepokoją was ceny. Raz idą w górę,raz w dół. Nie dzieje się nic nadzwyczajnego — mówił Ali al- Naimi. Kiedy jednak zapytano go, czy OPEC przewiduje zwiększenie wydobycia, odpowiedział stanowczo: — Absolutnie nie.
Czyli cena 100 dolarów za baryłkę w najbliższych dniach jest już praktycznie faktem. Potwierdza to ostatnie opracowanie tendencji cen na rynkach surowcowych Goldman Sachs'a; Międzynarodowa Agencja Energetyczna mówi o średniej w 2011 na poziomie 105 dol. za baryłkę, a to oznacza, że ropa czasowo może kosztować powyżej 120 dol.
OPEC, który otwarcie informuje, że cena 80 dol. za baryłkę jest dla jego producentów bilansującą interesy producentów i konsumentów, teraz wyraźnie „polubił” myśli o notowaniach o przynajmniej 20 dol. wyższych.
Dzisiejsza produkcja ropy wynosi 88,1 mln baryłek dziennie i jest największa w historii. MAE jednak przewiduje, że w przyszłym roku popyt na ropę zwiększy się o 1,5 proc i wyniesie 88,8 mln i również będzie rekordowy. Wiadomo jednak, że ta zima jest wyjątkowo sroga na półkuli północnej, więc popyt może wzrosnąć nawet bardziej.