Reklama

Zurad zwiększa sprzedaż fotoradarów

Fabryka fotoradarów i wideorejstratorów Zurad z Ostrowi Mazowieckiej szykuje się do żniw. Kupcy z samorządów już pytają o sprzęt który ma poskromić piratów

Aktualizacja: 08.02.2011 15:38 Publikacja: 08.02.2011 15:26

Zurad zwiększa sprzedaż fotoradarów

Foto: Fotorzepa, Michał Walczak

— Po dwóch latach posuchy, spowodowanej brakiem legislacyjnych rozstrzygnięć, mamy wreszcie ustawę, która odblokowuje rynek fotoradarów — cieszy się Jerzy Zakrzewski, prezes Zuradu, spółki zależnej warszawskiego Radwaru. Niepewność, jak ma wyglądać elektroniczny nadzór na drogach doprowadziła do tego, że w zeszłym roku fima z Ostrowi Mazowieckiej, jedyny krajowy producent fotoradarów sprzedała samorządowych władzom jedynie kilkanaście mierników. W Zuradzie, który obecnie zatrudnia 90 pracowników i miał w 2010 r ok 9 mln zł przychodów, trzeba było zwolnić 30 ludzi. Ale to już przeszłość.

[srodtytul]Kamera w każdym gołębniku[/srodtytul]

Prezes Zakrzewski liczy, że scentralizowany, krajowy system monitoringu spowoduje zapotrzebowania na co najmniej 200 — 300 fotoradarów tylko w pierwszym rzucie. Potem powinny być kolejne zamówienia.

Zurad do tej pory sprzedał policji i samorządom 150 fotoradarów różnych typów. Cena najnowocześniejszych urządzeń sięga 100 — 150 tys. zł za sztukę. Jednocześnie lokalne władze zainstalowały przy szosach prawie 1300 wyprodukowanych w Ostrowi masztów, zwanych przez kierowców pieszczotliwie gołębnikami — gotowych do przyjęcia elektronicznego systemu. — W każdy maszt już zainwestowano 18 — 20 tys zł. Racjonalne więc wydaje się oczekiwanie iż właściciele dokupią aparaturę Zuradu, aby skompletować system — planuje Zakrzewski. Prezes ostrowskiej firmy już myśli o konieczności wzmocnienia usługowej części zakładu i rozbudowie serwisu. Cześć najstarszych fotoradarów a także masztów będzie wymagała modernizacji, czy choćby przemalowania „gołębnika” na jaskrawy kolor, jak sugeruje ustawodawca.

Każdy aparat, jako przyrząd mierniczy, musi przejść skomplikowany proces legalizacji i certyfikacji pod nadzorem Głównego Urzędu Miar —opowiada Andrzej Konarzewski z szef rozwoju i marketingu Zuradu.

Reklama
Reklama

[srodtytul]Portret z komputera[/srodtytul]

Sercem najnowszego miernika Fotorapid CM jest system optyczny (doskonały aparat Nikona) połączony z komputerem o pojemności 80 GB, który może zarejestrować ok. 80 tys kolorowych zdjęć o dobrej rozdzielczości umożliwiającej identyfikację twarzy kierowcy i tablicy rejestracyjnej pojazdu. Informacje zawarte na twardym dysku można przegrywać wykorzystując port USB a fotografie da się też transmitować do terminala w zaparkowanym nieopodal radiowozie czy przesłać do policyjnej bazy danych. Fotorapid CM oferowany jest z aparaturą do obróbki zdjęć i urządzeniami do drukowania gotowych mandatów.

Charakterystyczne „gołębniki” umożliwiające instalowanie fotoradarów tylko na pierwszy rzut oka wyglądają topornie. Przepisy wymagają, by były klimatyzowane, a policja oczekuje też by były odporne na przestrzelenie z broni krótkiej. Stąd ściany masztów są dwuwarstwowe, a osłona obiektywu chroniona szkłem pancernym. W przetargach policyjnych i organizowanych przez samorządy z Zuradem konkurują śląski Lifor sprzedający urządzenia niemiecko- szwajcarskiej Multanovy (dziś Jenoptik). Polskim rynkiem interesują się też francuski Sagem, holenderskie Gatso, oferowane są również produkty rosyjskie.

[srodtytul]Ustrzeleni promieniem lasera[/srodtytul]

Ostrowski Zurad robi też wideorejestratory instalowane zwykle w nieoznakowanych radiowozach, a także na policyjnych motocyklach. Do tej pory firma sprzedała ok. 200 urządzeń. Nowy Videorapid 2 może filmować drogowego pirata jadącego przed autem patrolowym a także za nim i to z rozdzielczością gwarantującą doskonałą jakość obrazu. Materiał filmowy z całego policyjnego dyżuru można już przetwarzać w technologii MPG 4. Każde urządzenie kosztuje z profesjonalnym montażem i oprzyrządowaniem 25 — 30 tys. zł za sztukę.

Postrachem piratów będzie już wkrótce najnowszy produkt Zuradu Rapid L, który w styczniu otrzymał urzędowe zatwierdzenia typu i certyfikaty GUM. To lidar — laserowy następca radarowej „suszarki”, który nie daje piratom żadnych szans. Promień lasera bezbłędnie wyłowi szarżujący pojazd spośród wielu innych i to z odległości kilkuset metrów.

— Po dwóch latach posuchy, spowodowanej brakiem legislacyjnych rozstrzygnięć, mamy wreszcie ustawę, która odblokowuje rynek fotoradarów — cieszy się Jerzy Zakrzewski, prezes Zuradu, spółki zależnej warszawskiego Radwaru. Niepewność, jak ma wyglądać elektroniczny nadzór na drogach doprowadziła do tego, że w zeszłym roku fima z Ostrowi Mazowieckiej, jedyny krajowy producent fotoradarów sprzedała samorządowych władzom jedynie kilkanaście mierników. W Zuradzie, który obecnie zatrudnia 90 pracowników i miał w 2010 r ok 9 mln zł przychodów, trzeba było zwolnić 30 ludzi. Ale to już przeszłość.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Reklama
Biznes
Biznes potrzebuje imigrantów, Shein pod ostrzałem Francji, Trump pomnaża majątek
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Biznes
Zachodnie koncerny znów rejestrują swoje marki w Rosji. Dlaczego to robią?
Biznes
Miało być bezpiecznie, będzie oszczędnie. Rząd majstruje przy cyberbezpieczeństwie
Biznes
Google inwestuje w Niemczech. Dobra wiadomość dla niemieckiego rządu
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Biznes
Nowy cel klimatyczny UE, obniżka stóp i kłopoty handlu
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama