Uczestnicy konferencji o BHP w Wiśle szacują, że nakłady na inwestycje w bezpieczeństwo kopalń
- Wydatki na poprawę bezpieczeństwa liczone w złotówkach na tonę wydobytego węgla czy na jednego pracownika w ciągu pięciu lat znacząco wzrosły, a więc trend jest prawidłowy – ocenił Piotr Litwa, prezes Wyższego Urzędu Górniczego. Ale do ideału jest daleko, bo nakłady muszą być jeszcze wyższe. Górnictwo bowiem schodzi coraz głębiej, dlatego potrzebne będą np. większe wydatki na systemy klimatyzacji, bo bez nich temperatura na głębokości ponad 1 km pod ziemią to ok. 50 stopni Celsjusza.
Szacuje się więc, że kopalnie, które wydaja obecnie ok. 1 mld zł na BHP rocznie będą musiały nawet podwoić te wydatki, i to w ciągu kilku lat.
- Bo bezpieczeństwo to koszty i trzeba się z tym pogodzić – powiedział prof. Józef Dubiński, dyrektor naczelny Głównego Instytutu Górnictwa.
- Priorytetem dla JSW jest zwiększenie poziomu technicznego, monitorowanie załóg w strefach szczególnie zagrożonych – wyliczał Andrzej Tor, wiceprezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej. - JSW ma największe koszty produkcji węgla, co wynika z warunków eksploatacji, ale i nakładów na bezpieczeństwo. Ale mamy dobre wyniki, więc nakłady inwestycyjne będą wynosić ok. 1 mld zł rocznie, a każda inwestycja bezpośrednio lub pośrednio przyczynia się do poprawy bezpieczeństwa – podkreślił wiceprezes JSW. Dodał, że by przenosiło się to na efektywność, to inwestycje muszą być racjonalne. - Klasycznym rozwiązaniem poprawy bezpieczeństwa i zwiększenia efektywności są strugi (maszyny do eksploatacji pokładów cienkich, poniżej 1,5 m – red.), one ograniczają ludzi w miejscach niebezpiecznych, a poza tym pozwalają sięgnąć po złoża, których eksploatacja była jak dotąd niemożliwa. Osoby obsługujące strugi to już „elita techniczna" – mówił Andrzej Tor.