Niemal 800 mln zł wartych jest 16 zagranicznych inwestycji, które mają zamiar ulokować się w Polsce, ale czekają na decyzje o przyznaniu rządowej pomocy.
Część wniosków o wsparcie trafiła do Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych jeszcze w końcu ubiegłego roku. Żaden nie został rozpatrzony, bo ministerstwa Gospodarki i Finansów nie mogą dogadać się w sprawie nowego programu wspierania strategicznych inwestycji. Miał wejść w życie w styczniu. Teraz okazuje się, że może to nastąpić najwcześniej w połowie roku.
Problem jest gorący, bo realizacja czekających na wsparcie projektów mogłaby przynieść gospodarce ok. 4,8 tys. nowych miejsc pracy. Chodzi o przedsięwzięcia z branży nowoczesnych usług dla biznesu, motoryzacji, a ponadto przemysłu lotniczego, maszynowego i sektora finansowego. Kapitał inwestycyjny pochodzi m.in. z USA, Niemiec, Korei Południowej i Japonii.
To nie wszystko: firmy konsultingowe twierdzą, że duża grupa inwestorów z sektora usług biznesowych właśnie teraz intensywnie szuka w naszej części Europy miejsca pod nowe przedsięwzięcia, a Polskę bierze pod uwagę. Mają to być 23 firmy, wśród których są tacy potentaci, jak Metro, IBM oraz DHL z branży logistycznej czy Willis z ubezpieczeniowej. Prawie połowa z tych firm inwestowałaby w Polsce po raz pierwszy.
– Brak systemu wsparcia sprawia, że możemy stracić szansę na ich pozyskanie. Tymczasem tego rodzaju firmy tworzą najwięcej nowych miejsc pracy – ostrzega Jacek Levernes, wiceprezes Global Business Center HP na Europę, Afrykę i Środkowy Wschód.