Związkowcy orzeczenia sądu nie traktują jak porażki.
– Nie raz dochodziło już do takich sytuacji, że sąd pierwszej instancji orzekał, iż nie mamy racji, a dopiero w drugiej instancji okazywało się, że jednak jest ona po naszej stronie – mówi „Rz" Piotr Szereda, rzecznik jastrzębskich związkowców.
I przypomina choćby protesty w kopalni Budryk z 2005 r. W pierwszej instancji triumfował pracodawca, ale w drugiej na początku 2006 r. już związkowcy, bo sąd przyznał im rację w ocenie legalności strajku. Blokada wysyłki węgla to groźba, której związkowcy używają często, ale zwykle nie dochodzi do skutku. Grożono nią kilka lat temu m.in. w JSW i KHW w sporze dotyczącym podwyżek płac. Niue została zastosowana – górnicy bowiem dostali wyższe pensje. Jak będzie tym razem? Związkowcy zapewniają, że na razie nie planują powrotu do pomysłu blokady wysyłki węgla, póki w tej sprawie nie wypowie się sąd.
Grożą jednak, że jeśli rozpoczynające się dziś o godz. 10 rozmowy nie przyniosą skutku, możliwe będą bezpośrednie rozmowy z zarządem w delegacjach po 1000 osób z każdej kopalni (czyli po prostu manifestacje), a nawet rozważany jest strajk generalny. Podpisy pod zgodą na kolejne protesty zbierane są wśród 22,6 tys. załogi Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
- W środę tylko na pierwszej zmianie podpisało się pod tym ponad 90 proc. górników – mówi Szereda.