– Skupmy się na tych elementach, które dotyczą naszego bezpieczeństwa, a nie frustrujmy się tym, co robią inni – mówił w piątek w Łodzi wicepremier Waldemar Pawlak, komentując zakończenie budowy rurociągu z Rosji do Niemiec przez Bałtyk. Jego zdaniem ta inwestycja nie ma wpływu na bezpieczeństwo energetyczne Polski.

Gazociąg przez  Bałtyk – Nord Stream – zostanie uruchomiony jesienią, a w czwartek zakończyła się jego budowa. Dzięki tej inwestycji Rosjanie będą mogli zwiększyć eksport gazu do Europy w sumie o 55 mld m sześc. rocznie. I to z  pominięciem krajów tranzytowych – jak Ukraina, Białoruś i Polska.

Mimo że gazociąg zwiększa uzależnienie Europy od rosyjskiego importu, Gazprom przekonał do udziału w jego budowie największe koncerny z Unii. Współudziałowcami Nord Stream są firmy: niemieckie E.ON Ruhrgas i BASF, francuski GDF Suez oraz holenderski Gasunie.

Nie tylko z tych powodów rurociąg wywołuje wiele kontrowersji, a jego trasa jest sprzeczna z polskimi interesami. Choć polskie władze wielokrotnie apelowały o zmianę trasy i zagłębienie rurociągu, to jednak bez skutku. Blokuje on bowiem dostęp statkom o największym zanurzeniu do portu w Świnoujściu. Zarząd Portów Morskich Szczecin-Świnoujście ma plan rozbudowy, ale może go nie zrealizować, jeśli Nord Stream nie zostanie zagłębiony. Zarząd nawet zaskarżył do sądu pozwolenia na budowę wydane przez niemieckie urzędy. Jednak zagłębienie rurociągu już po jego wybudowaniu wydaje się mało realne.

Rzecznik Ministerstwa Infrastruktury Mikołaj Karpiński mówił w piątek, że Polsce zależy na uregulowaniu tej kwestii, i zapowiedział, iż zaplanowano kolejne spotkanie polskiej i niemieckiej strony. Nie podał jednak żadnej daty.