Rośnie liczba aut elektrycznych w Polsce. 20 samochodów mitsubishi iMiEV odbierze od importera spółka energetyczna Polenergia. Według rzecznika polskiego oddziału Mitsubishi Kingi Lisowskiej, to na początek, bo Polenergia ma zamówić kolejne auta, które zamierza proponować swoim klientom. Jak twierdzi Lisowska, elektryczne iMiEV byłyby oferowane np. w leasingu, z pakietem ubezpieczeniowym i obsługą serwisową. Polenergia miałaby także zająć się budową stacji zasilania. Spółka nie potwierdza jeszcze tych wiadomości, ale za półtora tygodnia należąca do Grupy Polenergia firma e+ ma przedstawić program "oferujący pełen pakiet usług związanych z użytkowaniem auta elektrycznego".
Jak dowiedziała się "Rz", w Warszawie takie punkty maja powstać w galeriach handlowych. Już teraz auta na prąd można "tankować" w Złotych Tarasach, wkrótce podobne punkty mają powstać m.in. w Arkadii, Promenadzie i Galerii Mokotów.
Mitsubishi jest pierwszą marką, jaka wprowadziła na polski rynek swoje auto elektryczne produkowane seryjnie. - Zebraliśmy do tej pory 40 zamówień - twierdzi Lisowska. Do tej pory cztery samochody odebrała firma Fortum, jeden - krakowskie Biuro Rozwoju Miasta, a dwie sztuki trafiły do Banku Ochrony Środowiska. Samochody są jednak bardzo drogie - za iMiEV trzeba zapłacić ok. 163 tys. zł.
Dlatego na rynek zaczynają trafiać także samochody przerabiane - z benzynowych na elektryczne. Spółka Energa Operator właśnie zaczyna użytkować 9 fiatów panda zasilanych prądem. Auta przerobiła firma Green Convert. Tradycyjny silnik został wymontowany. Teraz samochody napędzane są silnikiem synchronicznym prądu zmiennego o mocy 15 kW i momencie obrotowym 105 Nm. W czasie testów auta osiągały prędkość 150 km/h, a 6-godzinne ładowanie wystarczało na przejechanie dystansu do 150 kilometrów.
- Zobaczymy, jak te samochody będą się sprawdzać, jakie mogą przynieść oszczędności. Od tego będzie zależeć ewentualne powiększenie tej floty - twierdzi rzecznik Energi Operatora Alina Geniusz-Siuchnińska. Spółka nie ujawnia, ile kosztowały ją elektryczne pandy. - Dużo mniej niż mitsubishi - twierdzi rzecznik. Wiadomo jednak, że sama bateria to koszt ok. 30 tys. zł. Za to koszty jazdy są niewielkie - jedno "tankowanie" w taryfie nocnej kosztuje niecałe 5 zł. Spółka wylicza: kierowca, który samochodem elektrycznym w ciągu miesiąca przejedzie 2 tysiące kilometrów, zużyje około 240 kWh energii, za którą zapłaci ok. 65 zł. Auto z silnikiem spalinowym na tym samym dystansie spali około 130 litrów benzyny, co daje koszt ok. 665 zł. Energa liczy, że elektryczne pandy zwrócą się w ciągu 5-7 lat.
