Lekkiemu odrzutowcowi Korean Aerospace Industries w konkursie na dostawę 16 samolotów i systemu zaawansowanego szkolenia zagrozić może praktycznie jedynie LIFT (Lead – In Fight Trainer) włoskiej Alenii Aermacchi – dwusilnikowy M-346 Master.

Po tym, jak komisja przetargowa MON utrzymała obligatoryjny wymóg posiadania na pokładzie LIFT najnowocześniejszego fazowanego radaru i systemu automatycznego pilotażu „fly by wire" (to urządzenia typowe dla bojowych maszyn), zrezygnował z udziału w konkursie brytyjski potentat zbrojeniowy BAE Systems. Jego hawk AJT, wykorzystywany z powodzeniem do szkolenia pilotów RAF, a także m.in. w Kanadzie, Australii, Indiach, nie ma systemu „fly by wire". Ten sam problem redukuje też do minimum szanse czeskiego producenta samolotów L 159 Alca – Aero Vodochody. Czesi jeszcze nie zdecydowali, czy pozostaną w grze.

O polskie zamówienie zdecydowana jest natomiast walczyć Alenia Aermacchi. Włoski koncern ocenia ogłoszone przez MON warunki techniczne jako wyjątkowo wymagające, ale zapewnia, że ich lekki odrzutowiec M-346 Master i jego tworzony dopiero uzbrojony wariant Light Combat Aircraft (LCA) sprostają polskim warunkom. – To deklaracje trochę na wyrost. Włosi musieliby jeszcze sporo zainwestować w rozwój M-346, aby spełnił polskie wymagania – mówi Bartosz Głowacki, ekspert „Skrzydlatej Polski".

W opinii BAE Systems (24,4 mld funtów rocznej sprzedaży) warunki techniczne przedstawione przez polską komisję przetargową wyraźnie sprzyjają koreańskiemu samolotowi T-50 Golden Eagle. T-50 to jedyny naddźwiękowy samolot oferowany w przetargu dysponujący wyposażeniem i uzbrojeniem najbardziej zbliżonym do oczekiwań MON. Jego wadą jest cena i wysokie koszty eksploatacji. Za walory techniczne można w przetargu zdobyć 25 proc. punktów. Ponadto 60 proc. punktów można uzyskać za cenę i niskie koszty eksploatacji, 10 proc. za korzystne inwestycje offsetowe, a 5 proc. za polonizację, czyli przeniesienie do kraju montażu części samolotów.

Zbigniew Lentowicz