Eksport uzbrojenia ma rozkręcić biznes Bumaru

Zarząd Bumaru mobilizuje zależne spółki do ofensywy eksportowej. Jeszcze w tej dekadzie zagraniczna sprzedaż broni ma zrównoważyć wartość zamówień armii

Publikacja: 29.07.2011 07:00

Eksport uzbrojenia ma rozkręcić biznes Bumaru

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

To ustalenia dyskretnej narady szefów kluczowych spółek i czołówki kierownictwa holdingu w tym tygodniu, które poznała „Rz".

W zeszłym roku wartość eksportu sprzętu wojskowego największej grupy zbrojeniowej w kraju (skupia 25 spółek branży obronnej, jej przychody wyniosły w 2010 roku 2,5 mld zł), nie sięgnęła nawet pół miliarda złotych i była najniższa od lat. Rodzima armia zamówiła w tym czasie, w bumarowskim koncernie, broń za 1,5 mld zł.

W obliczu otwierającego się rynku europejskiego, zaostrzającej konkurencji i oszczędnych zamówień polskiej armii, holding stanął pod ścianą. Jedynym wyjściem, gwarantującym utrzymanie pozycji i rozwój jest ekspansja zagraniczna. — Upatrujemy szansy na rynkach z którymi od lat jesteśmy związani a także planujemy zaistnieć na na nowych, także na Zachodzie — mówi dyplomatycznie Józef Zakrzewski dyrektor ds strategii Bumaru. Zastrzega, że nikt, kto liczy się w biznesie, nie ujawnia kuchni i marketingowej strategii, a dyskrecja i zaufanie jest w handlu bronią kwestią fundamentalną.

Czołgi i Kobry na Dalekim Wschodzie

Celem jest więc Daleki Wschód (Bumar sprzedał za 370 mln dol. czołgi do Malezji, Indonezję wyposaża w warte ok 80 mln dol. zautomatyzowane systemy przeciwlotnicze Kobra). Kupcy Bumaru za strategiczny uznają rynek hinduski: setki milionów dolarów udało się w przeszłości zarobić na technicznym sprzęcie do obsługi sił pancernych i jest nadzieja na kontynuowanie dostaw. Natomiast najbardziej obiecujący wydaje się teraz rynek wietnamski z jego potrzebami dotyczącymi morskich i lądowych systemów ochrony wybrzeża. Zarówno klienci hinduscy jak i wietnamscy oczekują transferu technologii i współpracy przemysłowej. Ten aspekt interesów także wymaga analiz, namysłu i strategicznych wyborów — tak by zarobić a nie stracić na przedsięwzięciu — przyznaje Zakrzewski.

Karabinki uzbroją Amerykę

Polski przemysł obronny tradycyjnie zaopatrywał w części zamienne i modernizował systemy poradzieckiego uzbrojenia w Afryce, głównie krajach Maghrebu. — Zamierzamy jeszcze więcej zarobić na rozwijaniu tej współpracy — podkreśla Zakrzewski.

Nowe rynki to przede wszystkim Ameryka Południowa, gdzie Bumar oferuje amunicję i sprzęt pancerny (mógłby się znów liczyć w grze a zamówienia na czołgi w Peru), są szanse na współpracę w dziedzinie produkcji wojskowego uzbrojenia w Brazylii i Kolumbii. Stany Zjednoczone, Izrael i cała Zachodnia Europa już kupuje polski trotyl z Nitro-Chemu Bydgoszcz. Duże koncerny zbrojeniowe m.in. z Francji zamawiają podzespoły elektroniczne, interesują się sprawdzonym w Afganistanie transporterem rosomak. Wiele wskazuje na to, że na największy na świecie rynek broni strzeleckiej w USA będziemy wysyłać karabinki i pistolety z cieszącego się się dobrą marką radomskiego „Łucznika".

 

To ustalenia dyskretnej narady szefów kluczowych spółek i czołówki kierownictwa holdingu w tym tygodniu, które poznała „Rz".

W zeszłym roku wartość eksportu sprzętu wojskowego największej grupy zbrojeniowej w kraju (skupia 25 spółek branży obronnej, jej przychody wyniosły w 2010 roku 2,5 mld zł), nie sięgnęła nawet pół miliarda złotych i była najniższa od lat. Rodzima armia zamówiła w tym czasie, w bumarowskim koncernie, broń za 1,5 mld zł.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Biznes
Czy Nawrocki obniży ceny prądu? Ukraina atakuje Most Kerczeński
Biznes
Minecraft uratował kinom półrocze
Biznes
Może być pirackie, byle zachodnie. Rosjanie nie chcą rosyjskiego IT
Biznes
Ustawa o Rozszerzonej Odpowiedzialności Producenta wreszcie na liście prac rządu
Biznes
Prezydent kontra rząd? Biznes wzywa do współpracy