Prawnicy zajmujący się likwidacją producenta samochodów od 64 lat twierdzą, że istnieją potencjalni nabywcy, podobnie jak szanse kontynuowania jego działalności w pewnej formie.
Problem w tym, że masę upadłościową pozbawiono kluczowej technologii, od której zależy produkowanie obecnych modeli. Dawny właściciel szwedzkiej firmy, General Motors zezwolił swego czasu na licencyjne korzystanie z niej, ale jest mało możliwe, by zrobił to znowu. W masie tej nie ma nawet marki Saab.
Co więc zostało? Ano, bardzo mało. — Jestem na 99 procent pewien, że nie będzie Saaba — stwierdził szef Europejskiego Zrzeszenia Dostawców dla Motoryzacji EAAS, Lars Holmqvist. — Saab nie będzie niczym płyta podłogowa PhoeniX. Nie powstanie z popiołów — dodał.
Płyta PhoeniX zawierająca bardzo mało technologii GM miała być podstawą następnej generacji aut Saaba. Jest jednak w początkowym stadium projektowania i potrzeba by roku — dwóch lat do jej ukończenia. Każdy kupujący tę firmę musiałby liczyć się z włożeniem kilkuset milionów dolarów w ten projekt.
W połowie grudnia sąd ogłosił bankructwo Saaba, kończąc 9-miesięczną walkę jego holenderskiego właściciela, Swedish Automobile o uratowanie go. Od kwietnia nie produkował samochodów, a kilka prób ratunku nie powiodło się. Ostatnia podjęta przez Zhejiang Youngman Lotus Automobile załamała się, bo GM odmówił licencji na korzystanie z jego technologii przez Chińczyków.