Droga benzyna zmienia przyzwyczajenia kierowców. Polacy nie lubią już dużych i kosztownych w utrzymaniu diesli: przesiadają się na małe auta benzynowe. Z raportu największego serwisu motoryzacyjnego w Polsce otoMoto wynika, że od stycznia do maja łączna liczba wyszukiwań używanych samochodów z silnikami wysokoprężnymi spadła w porównaniu do ubiegłego roku spadła o 6 pkt proc., a aut z silnikami od 2 do 2,5 litra – niemal o połowę. Zarazem wzrosło zainteresowanie samochodów z silnikami benzynowymi: z 32 do 37 proc. Natomiast w przypadku małych jednostek popyt galopująco ruszył w górę: dla aut z jednostkami 1,4-1,6 litra o 44 proc., a mniejszych – o 60 proc.
- Coraz więcej polskich kierowców przekonuje się, że eksploatacja samochodów benzynowych wyposażonych w silniki o niewielkiej pojemności jest tańsza niż wielu aut z silnikami Diesla – mówi Marcin Świć, dyrektor serwisów motoryzacyjnych Grupy Allegro. Pojazdy z silnikami wysokoprężnymi wymagają kosztownych serwisów, do tego różnica w spalaniu pomiędzy samochodami zasilanymi benzyną i olejem napędowym coraz bardziej się zaciera. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że wiele aut z zapłonem iskrowym można dostosować do zasilania gazem płynnym. Polacy zaczynają dokładnie kalkulować przez zakupem, jaki pojazd będzie generował najniższe koszty utrzymania. Samochody benzynowe są zdecydowanie lepszym wyborem dla osób, które pokonują nie więcej niż 15 -20 tys. km rocznie - twierdzi Świć.
Tymczasem mniejsze auta – zarówno benzynowe jak i diesle – mają się lepiej sprzedawać także w salonach. Importerom pomogą wprowadzane do sprzedaży nowości. Do sprzedaży w Polsce trafiła skoda citigo i bliźniaczy volkswagen up!, Fiat w segmencie mini oferuje nową pandę, a w maju ruszyła sprzedaż najnowszego Peugeota – modelu 208 z nieco większego segmentu B oraz hybrydowa wersja toyoty yaris. - Polski rynek ustabilizował się, ale pozostaje słaby. Nowe modele powinny teraz zwiększyć sprzedaż w segmentach mniejszych samochodów, które na kryzys są szczególnie wrażliwe – uważa Andrzej Halarewicz z branżowej firmy analitycznej Jato Dynamics.
Do tej pory ten segment ponosił w czasie kryzysu największe straty. O tym, że załamanie w gospodarce najmocniej uderza właśnie w małe samochody, boleśnie przekonali się producenci. Fabryka Fiata w Tychach zmniejszyła produkcję o blisko jedną piątą w porównaniu z ubiegłym rokiem. Z kolei należące do Toyoty zakłady w czeskim Kolinie, skąd wyjeżdżają toyoty aygo, peugeoty 107 i citroeny C1 zapowiedziały rezygnację z jednej zmiany, ograniczenie pracy z 5 dni do 4, zwolnienie 150 osób i zmniejszenie tegorocznej produkcji o jedną piątą z powodu małego popytu w Europie Zachodniej.
Według analityków, mniejsze auta, zwłaszcza w Europie Wschodniej, są jednym z najbardziej przyszłościowych segmentów. - W Polsce rynkowy udział aut małych powinien utrzymać się na poziomie ok. 30 proc. w okresie 5-10 lat. A segment aut miejskich powinien wzrosnąć z obecnych 5 do około 9 proc. do roku 2018 – prognozuje Vitaly Bielskiy, konsultant ds. rynku motoryzacyjnego w firmie doradczej Frost & Sullivan International.