Dwa podziemne wstrząsy o niewielkiej skali w 2011 r. w rejonie Blackpool w hrabstwie Lancashire w północno-zachodniej Anglii skłoniły rząd do ogłoszenia moratorium na dalsze wiercenia i zlecenia specjalistycznego raportu. Jego autorzy uznali, że wiercenia nie są groźne pod warunkiem ścisłego przestrzegania standardów bezpieczeństwa i ich monitorowania. Obecnie rząd przygotowuje się do odwołania moratorium.
Według gazety decyzja ministra Daveya toruje drogę do znacznego zwiększenia skali eksploatacji gazu z łupków. Dodatkowo minister finansów George Osborne w tzw. jesiennym sprawozdaniu z wykonania budżetu w najbliższych dniach ogłosi utworzenie urzędu ds. gazu łupkowego, odpowiedzialnego za koordynowanie różnych aspektów wydobycia i przyspieszenia całego procesu.
Plany resortu energetyki, do których gazeta miała wgląd, przewidują, że 32 000 mil kw. (prawie 83 000 km kw.), stanowiących ok. 64 proc. terenów wiejskich może być potencjalnym obszarem eksploatacji. Rząd bierze pod uwagę wydanie licencji dotyczących tego terenu. Są to duże połacie ziemi w południowej, północno-wschodniej i północno-zachodniej Anglii, a także centralny pas w Szkocji.
Zdaniem cytowanego przez gazetę doradcy agencji ochrony środowiska Martina Diapera "polityka rządu jest czytelna - chce on rozwoju przemysłu gazowego, ale główną przeszkodą jest przekonanie opinii publicznej, że proces wydobycia gazu (z użyciem techniki szczelinowania hydraulicznego) jest ryzykiem dla środowiska naturalnego".
Bardziej sceptycznie do rządowych planów rozwoju produkcji gazu z łupków są liberałowie - koalicyjny partner konserwatystów. "Powtarzamy torysom, że łupkowa rewolucja okaże się nie do przyjęcia dla ludzi mieszkających w jej sąsiedztwie" - powiedziało gazecie źródło w partii liberalnej.