Konkurencyjność polskiego węgla kamiennego się zmniejsza. Od 2008 r. nasz kraj jest importerem paliwa netto (więcej kupujemy z zagranicy niż eksportujemy). W Polsce spada także produkcja, ale sytuacja z 2012 r. pokazuje, że 15 mln ton paliwa w zapasie kopalń i elektrowni to nie tylko kwestia mniejszego popytu, skoro do Polski przyjechało aż 10 mln ton węgla, przede wszystkim w Rosji. Gdzie popełniono błąd? Analitycy i eksperci jak mantrę powtarzają słowo cena. A przede wszystkim koszty, które od lat rosną i których nikt nie potrafi zatrzymać. Dużą role odgrywają coroczne podwyżki, czyli koszty płac (ok. 9 mld zł rocznie), które w górnictwie węgla kamiennego stanowią ponad połowę wszystkich kosztów stałych. A górniczym związkom zawodowym mało kto potrafi powiedzieć „nie".

Konkurencyjność to podstawa

- Energetycy, którzy mają kontrakty długoterminowe na wysokich cenach uciekają ograniczając odbierany wolumen i szukając węgla na spocie, czasem na tym tracąc, gdy ceny rosną. Gdy spadają, polskie kopalnie wolą odkładać na zwały niż dostosować cenę do rynku i wtedy „wjeżdża import" – mówi „Rz" Artur Iwański, dyrektor biura analiz rynkowych w DM PKO BP. - Mała część importu to kwestie techniczne (inne typy węgla, którego w Polsce nie ma i taki będzie zawsze – red.) oraz kwestia dywersyfikacji ryzyka odbiorców. Zawsze warto utrzymać źródełko importowe, niż uzależnić się całkowicie np. od Kompanii Węglowej – tłumaczy. Wstępne dane resortu gospodarki za 2012 r. pokazują, że koszt wydobycia tony węgla kamiennego w Polsce – i to średni – doszedł do 300 zł. Zważywszy na to, że Bogdanka ma koszty znacząco niższe, to kopalnie na Śląsku przekraczają te 300 zł. - Do zatrzymania wzrostu kosztu wydobycia potrzebna byłaby reforma na miarę tej zaaplikowanej przez Margaret Thatcher w Wielkiej Brytanii – mówi „Rz" Paweł Puchalski, szef działu analiz DM BZ WBK. - Bogdanka to zupełnie unikalny przypadek geologiczny – idealne złoża pozwalają na optymalne używanie wydajnego sprzętu. I oczywiście załoga Bogdanki pracuje sześć dni w tygodniu, a cały Śląsk pracuje pięć dni. Poza tym inaczej są skonstruowane struktury płacowe, a związki zawodowe nie mają tam aż tak silnej pozycji – ocenia. - W Bogdance jest inna geologia i to dużo daje, ale również istotny wpływ ma lepsze zarządzanie i brak takiego uzwiązkowienia jak na Śląsku – uważa Iwański. Efekt? Po raz pierwszy minister gospodarki dał spółkom węglowym konkretne wytyczne. Janusz Piechociński chce, by tegoroczne koszty pozapłacowe zostały obcięte o 5 proc. Menedżerowie górniczy zapewniają, że są gotowi na zaciskanie pasa. - Zakładamy zmniejszenie kosztów jednostkowych przez większą efektywność, w tym wprowadzenie sześciodniowego tygodnia pracy, a także optymalizację zatrudnienia i mniejsze zakupy sprzętu, bo jesteśmy dobrze zaopatrzeni – powiedział nam Jarosław Zagórowski, prezes JSW.

Kto jest winny?

Dlaczego w ciągu ostatnich lat reżim kosztowy nie był przestrzegany? - Nie zrobiono nic, ponieważ jest to trudny problem społecznie, sprowadza się do ograniczenia przywilejów (wolne soboty, deputaty, likwidacja przerostu administracji itd.), a drugą stroną medalu byłoby poniesienie dużych inwestycji np. na modernizację sprzętu i zarządzanie kopalnią, ale powstaje dylemat kury i jajka: „nie ma pieniędzy, bo jest słabo, jest słabo, bo nie ma pieniędzy" – i co trzeba najpierw zmienić? – tłumaczy Artur Iwański. Ale jest też jeszcze jeden problem. - To efekt tego, że USA stawia na gaz łupkowy i zalewa rynek swoim tanim węglem kamiennym wydobywanym z odkrywek, co jest tańsze niż kopalnie głębinowe (takie mamy w Polsce – red.) – mówi Zagórowski. Przyznał, że spadek cen tego surowca w JSW na ten rok to ok. 10 proc. Dodał,  że węgiel z importu jest bardziej konkurencyjny, bo stawki przewozu z USA do Europy to obecnie kilka dol. za tonę (m.in. dlatego, że jest także nadpodaż tzw. masowców – wielkich jednostek wożących węgiel, a to dlatego, że Chiny część dostaw węgla z Mongolii realizują obecnie drogą lądową – koleją). W spółkach węgla kamiennego koszty sprzedanego węgla w latach 2009 – 2012 rocznie wzrastały o ok. 4,7 proc., a średnia roczna dynamika przychodów z tego tytułu wyniosła ok. 3,8 proc. „Spółki schodzą z eksploatacją coraz głębiej, gdzie warunki są coraz trudniejsze, co zwiększa koszty. Żeby być konkurencyjnym spółki muszą dążyć do zwiększania wykorzystania olbrzymiego majątku produkcyjnego i zmniejszenia kosztu jednostkowego węgla. Minister Gospodarki nie może narzucać zarządom prowadzenia spraw spółki, ponieważ to zarządy zgodnie z kodeksem spółek handlowych są za nie odpowiedzialne" – czytamy w piśmie resortu do „Rz".