Minister wypowiada wojnę prezesowi z USA

Minister odrodzenia produkcyjnego zagroził podwojeniem kontroli celnych w imporcie opon do Francji.

— Pańskie słowa równie skrajne co obraźliwe świadczą o całkowitej ignorancji, czym jest nasz kraj, Francja — napisał minister w odpowiedzi na list prezesa Titana, Maurice Taylora, który skrytykował w ostrych słowach załogę Goodyeara i pracowników we Francji.

- Może pan z całą pewnością liczyć na mnie, że doprowadzę do nadzorowania przez kompetentne służby rządu francuskiego ze zdwojoną gorliwością pańskich importowanych opon — uprzedził nawet A. Montebourg.

Titan Int'l zaproponował w 2012 r. przejęcie ponad 500 pracowników zakładu w Amiens przeżywającego trudności, ale z projektu nic nie wyszło, zaś inicjatywa rządu ze stycznia 2013 r., aby skłonić tę firmę do ponownego zastanowienia się zakończyła się listem od prezesa Taylora.

Amerykanin wyjaśnił agencji AFP (w materiale na wyłączność) w nawiązaniu do swego listu do ministra, że rząd francuski zamiast negocjować powinien „rozwinąć czerwony dywan przed tymi, którzy chcą wkładać pieniądze w przedsiębiorstwa we Francji".

Potwierdził odpisanie ministrowi, który zasypywał go listami. — Były bardzo serdeczne i jak trzeba, ale to politycy stanowią część problemu, nie mają o niczym pojęcia. Nie piszę wszystkich listów w różowych barwach, ten do ministra nie był listem do przyjaciółki, mówiliśmy o interesach — podkreślił Taylor.

W swych pismach Montebourg chciał, by amerykański prezes wznowił negocjacje. — Powiedziałem mu, zgłupiał pan. Nie są możliwe żadne negocjacje, bo jesteśmy jedynymi na świecie, którzy chcą włożyć pieniądze w te fabrykę. To my mamy książeczkę czekową, a pan nam mówi, że powiniemy najpierw spotkać się ze związkami? Pan zgłupiał — powiedział z naciskiem.

- Francuscy robotnicy pracują dobrze, ale problemem jest to, że dniówka francuskiego robotnika wynosi 7 płatnych godzin, ale mają godzinę na przerwy i na obiad, pracują trzy godziny, a trzy inne siedzą albo spacerują i dyskutują. Francuskich robotników nie można zawiesić, nie można zwolnić — dodał z ubolewaniem.

- Należałoby rozwinąć czerwony dywan przed wszystkimi przedsiębiorstwami, które chcą inwestować pieniądze we Francji. A teraz wszyscy robotnicy z Amiens stracą pracę i nigdy nie będą tak opłacani jak chcieliby.

Wkrótce nawet Michelin nie będzie produkować opon we Francji, bo jest za drogo. W USA jest też trudno, ale różnica polega na tym, że robotnicy amerykańscy pracują 8 godzin, z godzinną przerwą, więc efektywnej pracy jest 6,5 godziny.

Wracam z Australii. Spotkałem tam młodych Francuzów i Hiszpanów, którzy przeprowadzili się, bo mogli tam znaleźć pracę. Dlatego we Francji wkrótce wszyscy będą siedzieć w kawiarniach i pić czerwone wino, ale nie zarobią żadnych pieniędzy — zakończył Taylor.

Francuzi oburzeni

Przewodnicząca organizacji pracodawców MEDEF, Laurence Parisot uznała list prezesa Titana za szokujący i nie do przyjęcia.

- Ta sprawa ujawnia dwuznaczności. Prezes Titana wskazuje na anomalie, które być może istniały w tym przedsiębiorstwie, ale fakt ich generalizowania na funkcjonowanie wszystkich przedsiębiorstw we Francji jest szokujący i wywołuje we mnie reakcję odrzucającą — stwierdzili w rozgłośni RTL.

Przyznając rację ministrowi, który stwierdził, że list jest nie do przyjęcia szefowa szefów dodała, że list ten podkreśla anomalie, których Francja nie chce dostrzec. — W ten bardzo prowokacyjny sposób mówienia zwraca on uwagę na anomalie i złe funkcjonowanie, które powinniśmy skorygować — powiedziała.

Goodyear szkodzi wizerunkowi Francji

Prowokacyjne stwierdzenia prezesa Titana o robotnikach francuskich pojawiły się po publikacjach prasowych (np. wkładka w The Economist), wypowiedziach ekonomistów, szefów firm i polityków, świadczących o nadszarpniętym wizerunku Francji pod względem konkurencyjności.

Krytycznie, ale innym tonem od Amerykanina mówi o Francji rzecznik Continentala, Alexander Bahlmann. Niemiecka firma oponiarska zamknęła w 2010 r. zakład w Clairoix koło Amiens, bo tam „w porównaniu z innymi krajami Europy koszty pracy były wyższe, a wydajności nie można było dostatecznie zwiększyć". Jego zdaniem „we Francji panuje pewna kultura nie sprzeciwiania się, pozwalania na wszystko", a mobilność pracowników jest „mniejsza niż w Niemczech".

Dla profesora ekonomii Uniwersytetu Marylandu, Petera Morici, wizerunkowi Francji znacznie zaszkodził projekt opodatkowania najbogatszych stawką 75 proc., który był silnym symbolicznym sygnałem. — Francja była zawsze krajem mocno regulowanym, teraz jest kierowana przez rząd, który wydaje się chcieć ukarać kapitalizm — stwierdził.