- Karłowate brzozy i sosny będą rosły dziś w miejscu, gdzie uprawa się tytoń w Polsce, gdy w życie wejdzie dyrektywa tytoniowa w kształcie zaproponowanym przez Komisję Europejską – ostrzegł Lech Ostrowski z Krajowego Związku Plantatorów Tytoniu podczas debaty Krajowej Izby Gospodarczej poświęconej skutkom ekonomicznym nowych regulacji na unijnym rynku tytoniu.
Jak wyjaśnił, dziś tytoń uprawia się niemal na całej ścianie wschodniej Polski, gdzie występują słabe gleby V i VI klasy. Przez to 14,5 tys. gospodarstw - które dają utrzymanie niemal 60 tys. osobom - ma ograniczone możliwości upraw innych roślin. Ponadto plantatorzy zainwestowali w produkcję i teraz może okazać się, że wydane przez nich pieniądze zostaną zmarnowane.
Może się tak stać, ponieważ KE chce zakazać produkcji i sprzedaży papierosów cienkich tzw. slimów oraz mentolowych, na które przypada niemal 40 proc. naszego rynku wyrobów tytoniowych. Polski rząd pod koniec stycznia tego roku w oficjalnym stanowisku sprzeciwił się tym propozycjom.
Jednak ostateczna decyzja będzie wypadkową stanowisk Parlamentu Europejskiego i Rady Europy.
- Stanowisko Polski nie kwestionuje aspektów zdrowotnych związanych z paleniem papierosów, trzeba jednak odpowiedzieć sobie na pytanie czy metody, które proponuje Komisja Europejska są słuszne – zaznacza Małgorzata Wenerska-Craps, dyrektor departamentu spraw europejskich w Ministerstwie Gospodarki. – Zakazy, na które się zdecydowała, jest najgorszą metodą działania z punktu widzenia regulacji wspólnego rynku – dodaje.