Ostatnio Amerykanie zaskoczyli kilku przewoźników, którzy zdecydowali się na włączenie tych maszyn do swojej floty, kiedy prezes Boeinga, Jim McNerney powiedział, że „kwestie odszkodowań uważa za załatwione". W rzeczywistości wiadomo, że jest to prawda w przypadku Qatar Airways, brytyjskiego Thomson Airways oraz indyjskich Air India. — Nie wyciągam wniosków z tego, co mówią mediom inni prezesi. Wiem, że japońska ANA także nie uznaje procesu negocjacji za zakończony. Wiem również, że Ethiopian Airways nadal rozmawia — mówi Sebastian Mikosz.
LOT jest w nieustannym kontakcie z Boeingiem, a same negocjacje ze strony polskiego przewoźnika prowadzi wiceprezes spółki, Tomasz Balcerzak. — Za dwa tygodnie mamy spotkanie z Boeingiem. A ostatni kontakt był przy odbiorze 5. samolotu w ubiegłym tygodniu.
Teraz LOT oczekuje odpowiedzi Amerykanów na swoje wyliczenia. Przewoźnik nie podaje kwoty odszkodowania o jakie się ubiega, ale wiadomo, że utracone przychody szacuje na 30 mln dolarów. — Zapewne dostaniemy teraz od Boeinga jakąś kontrpropozycję. Potem trzeba będzie „zamknąć się" na negocjacje na tydzień i dojść do porozumienia, zazwyczaj tak to wygląda-mówi Mikosz.
Dodaje, że umówił się z Boeingiem, że rozmowy rozpoczną się po wznowieniu rejsów, co było priorytetem. — Więc teraz wznowiliśmy rejsy i rozmawiamy. Nie mam w tym żadnego interesu, żeby kłócić się z Boeingiem. Wynajęliśmy bardzo dobrą kancelarię prawną, która ma doskonałe kontakty po obydwóch stronach Atlantyku. Tylko zawsze trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy warto dochodzić do takiej ostateczności. Nie mam wątpliwości, że proces w sądzie amerykańskim byłby spektakularny, ale pewnie trwałby 2-3 lata, kosztowałoby to również sporo pieniędzy. Myślę jednak, że do takiej ostateczności nie dojdzie. Sądzę, że rozmowy z Boeingiem podczas salonu lotniczego w Paryżu, w których udział wziął również wiceminister skarbu, Rafał Baniak były długie i konkretne. I podkreślam: nie zależy mi na konflikcie z Boeingiem. Nie mogę także wykluczyć, że bardzo niedługo będę potrzebował inne samolotów. Więc taki konflikt również nie jest interesie LOT-u
Polski przewoźnik chciałby zamknąć sprawę do końca roku. powód jest prosty - to w tym roku właśnie powstały koszty i straty spowodowane uziemieniem dreamlinerów na prawie cztery miesiące.