Dziś, gdy półki sklepowe uginają się po bogatą ofertą mięs i wędlin, trudno uwierzyć, że dobry schab czy szynka była kiedyś na wagę złota. 28 lutego 1981 roku rada ministrów z Wojciechem Jaruzelskim na czele ogłosiła reglamentację mięsa i wędliny.
Przyjęte przepisy zakończyły erę swobodnego zakupu wyrobów, określały precyzyjnie to kto i jaką ilość, rodzaj towaru może kupić. Najlepsze talony przysługiwały górnikom, którzy mogli kupić do 7 kg mięsa na miesiąc, dwukrotnie więcej niż zwykli robotnicy i trzy razy więcej niż rolnicy i młodzież.
Kierunek: Warszawa
Helena Amilkiewicz, dyrektor ds. produkcji Zakładów Mięsnych Pekpol z Ostrołęki wspomina, że lata 80 –te były czasem wielkiego niedoboru mięsa. - Rynek zbytu podzielony był administracyjnie odgórnie pomiędzy zakłady produkcyjne. Był to czas strategicznych decyzji podejmowanych poza przemysłem. Wtedy Ostrołęka nie była priorytetem w zaopatrzeniu – mówi Helena Amilkiewicz, która z ostrołęckim zakładem związana jest od 1984 r.
W pierwszej kolejności zaopatrzyć należało duże aglomeracje. - Nam w udziale przypadło między innymi zaopatrywanie placówek handlowych w Warszawie, co pozwoliło nam przywiązać do siebie wielu klientów na następne dziesięciolecie – mówi Helena Amilkiewicz.
Trzy dekady temu ZM w Ostrołęce był jednym z większych zakładów w kraju (ponad 2 tys. zatrudnionych). - Duże przedsiębiorstwa były zrzeszone i tworzyły kombinaty, później przemianowane na przedsiębiorstwa przemysłu mięsnego. Pomimo skupienia wielu zakładów z tej samej branży w jednej strukturze, nie doszło do wykrystalizowania koncepcji specjalizacji i prawie wszystkie zakłady w latach 80-tych produkowały kosztownie to samo – wspomina Helena Amilkiewicz. - Charakterystycznym i dzisiaj niepowtarzalnym zabiegiem były tzw. przestoje, czyli dwutygodniowe przerwy w produkcji, kiedy pozostałe zakłady w przedsiębiorstwie przejmowały na czas określony w częściach zaopatrzenie rynku stojącego zakładu dodaje.