Mimo, iż przedstawiciele Toyoty poinformowali, że prace w zakładach zostaną wznowione 24 marca to ponad połowa miejscowych pracowników odmówiła powrotu na stanowiska pracy. Pracownicy domagają się podwyżek. Negocjacje w tej sprawie toczą się już od 10 miesięcy. Do pracy nie wróciło 4200 pracowników - w sumie w obu zakładach zatrudnionych jest 6400 osób. Związki zawodowe domagają się nie tylko podwyżki, ale także przywrócenia do pracy 30 osób zwolnionych dyscyplinarnie w zeszłym tygodniu.
Związkowcy domagają się wzrostu płac o co najmniej 4000 rupii (65 dolarów) miesięcznie, podczas gdy Toyota twierdzi, że zwiększyć płace tylko o 3050 rupii (50 dol.), z powodu słabej sprzedaży samochodów w Indiach.
Zamknięte 16 marca fabryki znajdują się w miejscowości Bangalore - zatrudniają 6400 osób i produkują około 700 samochodów dziennie - m.in. modele Corolla i Camry. Pracowników poinformowano, iż mogą wrócić do zakładów, o ile podpiszą zobowiązanie o "właściwym zachowaniu" na terenie fabryk. Związkowcy odmówili podpisania dokumentu.
Przedstawiciele japońskiego koncernu poinformowali, że w ciągu ostatnich 25 dni przed zamknięciem zaobserwowano w obu zakładach przypadki celowego zatrzymania procesu produkcyjnego, groźby i przemoc wobec przełożonych. Toyota zdecydowała o wstrzymaniu produkcji z powodu obaw o bezpieczeństwo pracowników - fizycznych i administracyjnych.
Toyota zapewnia, że produkcja w obu fabrykach zostanie wznowiona - mimo protestu. Koncern zaprzeczył, że zamierza do uruchomienia zakładów wykorzystać uczniów. Podkreślono, że do pracy wrócili wszyscy pracownicy nie będący członkami związku zawodowego, głownie kierownicy i kadra inżynierska.