Mulally (68 lat) przekształcił drugi w USA koncern samochodowy z nierentownej firmy w taką, która w tym roku spodziewa się zysku brutto 8 mld dolarów, i to bez publicznej pomocy, jakiej wymagały GM i Chrysler. Przejął w nim stery w 2006 r., wcześniej kierował Boeingiem.
Mianowania dyrektora generalnego Forda od 1 grudnia 2012, 53-letniego Fieldsa jako jego następcy spodziewano się. Sam Mulally wyjaśnił, że zmianę na szczycie przyspieszono z końca bieżącego roku, bo on uznał, że ekipa i Fields są już gotowi.
Fields oświadczył, że nie planuje zmian w ekipie kierowniczej koncernu, całą uwagę poświęci na kontynuowanie i przyspieszanie postępów w realizacji planu „One Ford" przygotowanego przez Mulally'ego. Plan przewiduje ujednolicenie prac inżynieryjnych i projektowych nad pojazdami na świecie, aby zwiększyć jakość i zmniejszyć koszty.
- Naszym priorytetem na przyszłość jest nasza zdolność przyspieszenia postępu, w dalszym ciągu skupienie się na realizacji i utrzymanie absolutnie kompletnej gamy naszych produktów — oświadczył Fields zgromadzonym ponad 400 pracownikom i dziennikarzom w centrali Forda w Dearborn. — To nasza historia ciągłości, nie przerwiemy jej ani na chwilę — dodał i zapewnił, że nie ulegnie żadnym zmianom plan projektowania produktów w koncernie.
Mulally był prezesem należącym do izby pamięci koncernu w ciągu niemal 8 lat kierowania nim — stwierdził Bill Ford, poprzednik Mulally'ego, a obecnie przewodniczący rady dyrektorów. Ten prawnuk założyciela koncernu Henry Forda oświadczył, że zrobi wszystko. aby koncern nie wrócił do kultury korporacyjnej, o której on kiedyś powiedział, że polega na „większych intrygach niż carska Rosja".