Dwa lata po pierwszej próbie przejęcia polskiego producenta nawozów przez rosyjski Acron, w Sejmie znów rozgorzała dyskusja o bezpieczeństwie branży chemicznej. Rosyjski koncern w ostatnich tygodniach dokupił akcje Grupy Azoty i przekroczył próg 20 proc. w jej kapitale. Posłowie zaniepokoili się tym, że może znów próbować przejąć kontrolę nad największym w Polsce i drugim w Europie producentem nawozów.
Rafał Baniak, wiceminister skarbu, odpowiadając na pytania posłów był bardzo oszczędny w słowach. - Zakładając, że proces wrogiego przejęcia Grupy trwa, publiczne przekazywanie informacji o zachowaniu się w przyszłości Skarbu Państwa, jako akcjonariusza, należałoby uznać za działanie na szkodę pańswa i spółki, którą uznajemy za strategiczną - wyjaśniał Baniak. Jednocześnie przekonywał, że Skarb nie utraci kontroli nad Azotami. Zapewniają jej to specjalne zapisy w statucie spółki, które uniemożliwiają innym akcjonariuszom wykonywania prawa głosu z więcej niż 20 proc. akcji.
Jednym z elementów obrony spółki przed wrogim przejęciem było zwiększenie jej wartości poprzez włączenie do grupy konkurencyjnych Zakładów Azotowych Puławy. Dziś resort skarbu nie wyklucza kolejnych fuzji. - Trwają prace nad dalszą konsolidacją wielkiej syntezy chemicznej - przyznał Baniak.
Oczywistym kandydatem do wchłonięcia przez Grupę Azoty jest Anwil - producent nawozów i innych wyrobów chemicznych, który dziś należy do Grupy Orlen. Wiceminister skarbu nie chciał jednak potwierdzić, czy właśnie taki scenariusz wchodzi w grę. Powiedział jedynie: - Takie decyzje pozostają w gestii właściciela, czyli Orlenu.
Warto jednak dodać, że kontrolę nad Orlenem ma właśnie Skarb Państwa.