Zdaniem Pawła Olechnowicza, prezesa Lotosu, jednym z głównym wyzwań stojących przed energetyką jest uniezależnienie od rosyjskiego gazu. – Coraz głośniej mówimy o tym, by budować wspólny rynek energii. Aby powstał, konieczna jest rozmowa o wspólnocie w Unii Europejskiej. Jeśli się uda, staniemy się poważnym i dużym graczem na rynku dostaw energii, a zatem będziemy mieli lepszą pozycję do ustalania cen surowców – przekonuje Olechnowicz.
W podobnym tonie wypowiada się Guenter Verheugen, dyrektor zarządzający European Experience Company. – Musimy pracować, aby polityka energetyczna stała się częścią centralnej polityki europejskiej – apeluje Verheugen. – Perspektywa wzrostu cen energii i zwiększającej się zależności od importu sprawia, że nasza sytuacja staje się coraz bardziej niepewna i stwarza niebezpieczeństwo dla całej Unii Europejskiej.
Verheugen proponuje, aby jednego dostawcę zamienić na kilku. – W krótkim okresie Europa nadal będzie zależna od rosyjskiego gazu, ale po wprowadzeniu wspólnej polityki i wzmocnieniu systemu (np. poprzez europejską sieć rurociągów) uda się zdywersyfikować sieć dostawców.
Zapał studzi Janusz Lewandowski, poseł do Parlamentu Europejskiego. – To na razie hasła, które niewiele mają wspólnego z rzeczywistością – uważa Lewandowski. – Zależność energetyczna nadal będzie rosła, a jedna piąta całego rachunku importowego to właśnie surowce. Widać jednak, że kwestia bezpieczeństwa dostaw wypiera inne tematy w pracach Unii. Najtrudniej będzie doprowadzić do budowy monopsonu, czyli kartelowego zachowania odbiorców w stosunku do quasi-monopolistycznego podejścia Rosji.
– Nadzieję dają gaz łupkowy i wydobycie gazu na obszarach morskich – mówi Frank Umbach, dyrektor ds. badawczych w Centrum Europejskich Studiów ds. Bezpieczeństwa.