Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo wszczęło przeciw Gazpromowi procedurę arbitrażową przed Trybunałem w Sztokholmie. Domaga się zmiany warunków cenowych w kontrakcie jamalskim, czyli długoterminowej umowie, na podstawie której trafia do Polski większość importowanego surowca. Według zarządu firmy wskazanie wartości przedmiotu sporu oraz terminu jego zakończenia jest obecnie niemożliwe.
– Negocjacje prowadzone w formule sześciomiesięcznego okna negocjacyjnego określonego w umowie z Gazpromem nie dały w pełni satysfakcjonujących efektów, dlatego zarząd PGNiG podjął decyzję o przekazaniu sprawy do trybunału arbitrażowego – tłumaczy Mariusz Zawisza, prezes PGNiG. Dodaje, że to nie oznacza wstrzymania rozmów z rosyjskim koncernem. – PGNiG jest gotowe na zawarcie porozumienia, które zagwarantuje spółce i jej klientom korzystną, osadzoną w realiach rynkowych cenę – twierdzi Zawisza.
Nie informuje, jakiego rzędu obniżki oczekuje. Spółka precyzuje jedynie, że jej działania mają na celu dostosowanie warunków zawartej umowy do sytuacji na europejskim rynku gazu.
Rozczarowani gracze
Informacja o wszczęciu procedury arbitrażowej spowodowała w czwartek mocną wyprzedaż akcji PGNiG na warszawskiej giełdzie. Ich kurs spadał nawet do 6,09 zł, czyli o 9,2 proc. – Giełdowi inwestorzy już teraz oczekiwali pozytywnego zakończenia negocjacji i dużych korzyści dla PGNiG. Informacja o arbitrażu jest dla nich dużym rozczarowaniem – mówi Kamil Kliszcz, analityk DM mBanku.
Jego zdaniem na rozstrzygniecie sporu trzeba będzie czekać jeszcze wiele miesięcy. Poza tym dziś nie ma żadnych przesłanek do stwierdzenia, czy zostanie zawarte porozumienie w wyniku prowadzonych przez strony rozmów, czy też konieczny będzie wyrok Trybunału.