Na czym miał polegać ten mechanizm sejmowego nadzoru?
Ludwik Dorn: Chodziło o to, by na niejawnym posiedzeniu komisji posłowie opiniowali decyzje o zakupach konkretnego sprzętu i uzbrojenia o dużej wartości, powiedzmy - od progu kilkudziesięciu milionów euro. Nie chodzi mi o tropienie korupcji. Proponowałem, by sejmowa komisja obrony stworzyła szefowi MON i rządowi sposobność wytłumaczenia się i uzasadnienia najpoważniejszych wydatków. Parlamentarna weryfikacja kosztownych państwowych decyzji zbrojeniowych nie jest w krajach NATO niczym nadzwyczajnym. Niemcy robią to w oparciu o stosowne ustawy, Brytyjczycy wypracowali skuteczne zwyczaje, w USA wyjątkowo drobiazgowa kontrola nad publiczną sakiewką to oblig konstytucyjny.