Otwarcie poniedziałkowego handlu ropą Brent to 44,07 dol., czyli 1,39 dol. (3,06 proc.) mniej, niż piątkowe zamknięcie. To najmniej od marca 2009 r. Amerykańska WTI już kosztuje poniżej 40 dol. za baryłkę - to fatalne wiadomości dla firm wydobywających ropę z łupków.
Polecimy i pojedziemy z pewnością taniej. Dolar się wzmocnił, ale spadek cen ropy jest głębszy. Paliwa w hurcie już wyraźnie staniały i to jeszcze nie koniec. Ceny biletów lotniczych pójdą w dół z większym opóźnieniem, ale warto szukać promocji, bo będzie ich więcej. Ryanair już zapowiada wojnę cenową.
Sytuacja na rynku zaczyna przypominać tę z czasów kryzysu finansowego, bo ceny surowców spadają do podobnego poziomu jak ponad 6 lat temu. Tanieje nawet żywność, zwłaszcza zboża. Drożeje - zresztą tak samo jak wtedy - tylko złoto, bo inwestorzy szukają bezpiecznych inwestycji dla pieniędzy wycofanych z rynku ropy, metali i produktów rolnych.
Na razie mówi się, że sytuacji na rynku winna jest wyraźnie spowalniająca gospodarka chińska oraz nadpodaż dosłownie wszystkich surowców na rynkach światowych.
Wiadomo, że już wkrótce na rynek wróci w dużych ilościach ropa irańska. Ten kraj właśnie podpisał kontrakt na dostawy do Korei Południowej. To już efekt porozumienia zawartego przez Teheran i bliskiego końca wszystkich sankcji. Irańczycy nie ukrywają, że planują nie zważając na koszty zwiększyć wydobycie i chcą skorzystać z koreańskich technologii. Ale ich także niepokoi, że ropa jest taka tania. Minister ds. ropy Bijan Zanganeh nie ukrywa, że bardzo by mu odpowiadało zwołanie nadzwyczajnej konferencji ministerialnej, o której kilka dni temu mówili Wenezuelczycy i Algierczycy.Ale skoro takiej konferencji nie chcą ani Saudyjczycy, ani Zjednoczone Emiraty Arabskie, to raczej się nie odbędzie.