Prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych – które pełnią rolę krajowego operatora systemu przesyłowego (OSP) – spotkał się ze swoimi odpowiednikami z 12 krajów. Przedstawił przyczyny sierpniowego kryzysu energetycznego w Polsce, skutkującego wprowadzeniem ograniczeń w dostawach energii. Ale przede wszystkim chodziło o wypracowanie doraźnego mechanizmu pomocy operatorskiej w naszym regionie. Na razie taka interwencyjna pomoc jest udzielana na podstawie umów bilateralnych.
Dzięki jednej z nich Ukraina udzieliła nam wsparcia 1 września, kiedy znów panowała wysoka temperatura.
Ograniczanie handlu
Ale – jak mogliśmy się przekonać – dwustronne umowy nie zawsze są wystarczające, bo każdy kraj dąży w pierwszej kolejności do zbilansowania własnego systemu. Na Ukrainę, której zimą też grozi deficyt, liczyć nie możemy.
– Wprowadzenie ograniczeń w dostawach 10 i 11 sierpnia było zdarzeniem losowym. Nie wynikało wyłącznie z ekstremalnie wysokiej temperatury i niskiego poziomu wód w rzekach chłodzących bloki energetyczne. Nałożyła się też na to awaria dużego bloku PGE w Bełchatowie – wyjaśnia w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Henryk Majchrzak, prezes PSE.
To wyjaśnienie zostało przyjęte z dużym zrozumieniem. Operatorzy zadeklarowali konkretne działania. Ustalono, że w najbliższym czasie rozpocznie pracę zespół roboczy dyrektorów operacyjnych 13 OSP, w tym czterech z Niemiec. Mają się oni zastanowić, jak reagować w sytuacjach takich jak ta w Polsce. Wnioski mają być gotowe za dwa–trzy tygodnie.