Trzeci europejski przewoźnik po Ryanairze i easyJecie uruchomił już loty na Bliski Wschód, do Azji Płd.-Wsch. i do Stanów, rozwija sieć na głównym rynku europejskim, ale ma ambicję oferowania tanich biletów w lotach dalekiego zasięgu.
Jego prezes, dawny pilot myśliwców Bjoern Kjos powiedział niedawno agencji Reutera, że jego firma może uruchomić już w 2017 r. loty przez Atlantyk w cenie 69 dolarów w jedną stronę; nie ujawnił wtedy, ile lotów będzie dostępne w tej cenie. Średnie ceny biletu powrotnego będą zbliżone do 300 dolarów - powiedział.
Teraz Norwegian ogłosił o zamówieniu początkowo 19 samolotów B787-9 o wartości 5 mld dolarów, z dostawą w latach 2017-20 i zastrzegł sobie opcję kupna 10 dalszych. Według Boeinga, to największe jednostkowe zamówienie od przewoźnika z Europy.
Informacja ta wywołała spadek cen akcji przewoźnika w Oslo nawet o 7,9 proc., bo zdaniem analityka z firmy brokerskiej Fondsfinans, Ivara Andreasa Lemmechena Gjula, koszty zamówienia okazały się wyższe od spodziewanych na skutek większego osłabienia korony norweskiej. Analityk zalecił jednak kupno akcji Norwegiana, a samo zamówienie uznał za pozytywną wiadomość. - Oni robią coś całkiem nowego na rynku przewozów dalekiego zasięgu, a mają przewagę 5 lat nad konkurentami - dodał.
Norwegian dodał, że wraz z obecnym zamówieniem kupił u Boeinga i czeka na dostawę ponad 150 samolotów, w tym 100 B737 MAX. Zamówił także 100 A320 neo Airbusa. Linia lata już do Kalifornii, Bostonu, Nowego Jorku i na Florydę, a zamierza docierać do innych lotnisk w USA o niskich opłatach i bez dużej liczby połączeń międzynarodowych.